Pod koniec stycznia tego roku gdańscy policjanci zatrzymali trzy osoby podejrzewane o ułatwianie prostytucji oraz czerpania z niej korzyści majątkowych. Są to dwaj obywatele Bułgarii w wieku 34 i 39 lat oraz 35-letnia Polka.
Jak twierdzą śledczy z Wybrzeża ułatwianie uprawiania prostytucji polegało na zapewnianiu kobietom miejsca zamieszkania, a także wskazywaniu miejsc, w którym miały świadczyć usługi i dowożeniu je tam. Potem brano od kobiet – obywatelek Polski i Bułgarii - część zarabianych przez nich pieniędzy.
- Prokuratura uznała, że podejrzani uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu – tłumaczy Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
34-letniemu Bułgarowi i 35-letnie Polce postawiono zarzuty, że jedna z kobiet była przez nich wykorzystywana od grudnia 2014 roku do stycznia 2017 roku. Druga pracowała dla podejrzanych w lutym 2016 roku. Miejscem pracy obu było województwo pomorskie.
Zobacz także: Tragedia w Grzywnie. Sprawczyni stanęła przed prokuratorem
Pod „opieką” trzeciego podejrzanego w tej sprawie, czyli 35-letniego obywatela Bułgarii miała natomiast być kobieta, która - według śledczych przez prawie 10 lat dla niego pracowała. Chodzi o lata 2008-2017.
Ta prostytutka oferowała swoje usługi nie tylko w województwie pomorskim, ale również opolskim i kujawsko-pomorskim. W naszym regionie można ją było spotkać między innymi przy trasach z Torunia do Włocławka i do Bydgoszczy.
Zawsze w takich sprawach do postawienia zarzutów konieczne są zeznania wykorzystywanych kobiet, które jednak niezbyt często na to się decydują. Prokuratura nie ujawnia, dlaczego tym razem to zrobiły.
- W trakcie przeszukania lokali, w których przebywali podejrzani, funkcjonariusze skonfiskowali między innymi nośniki pamięci, sprzęt komputerowy oraz biżuterię. Ponadto zabezpieczono dwa samochodu należące do podejrzanych - dodaje Tatiana Paszkiewicz.
Zobacz także: 87-latek przewrócił się na chodniku. Długo walczył o odszkodowanie
35-letnia Polka nie przyznała się do przedstawionych zarzutów i złożyła wyjaśnienia. Prokurator zastosował wobec niej dozór policji oraz zakazu opuszczania kraju. Natomiast podejrzani mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i odmówili składania wyjaśnień.
Prokuratura złożyła wnioski o tymczasowe aresztowanie zatrzymanych. Sąd zastosował go tylko w przypadku jednego z podejrzanych, którym grozi kara pozbawienia wolności do 7 lat i 6 miesięcy.