https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa "Pomorskiej" Chciałabym pracować w teatrze z takim reżyserem jak np. Andrzej Seweryn

Rozmawiała MARIA EICHLER
Marta Kurzak
Marta Kurzak Maria Eichler
z Martą Kurzak aktorką Chojnickiego Studia Rapsodycznego, obecnie na studiach aktorskich w Warszawie

- Aktorstwo to był strzał w dziesiątkę?

- Jestem bardzo zadowolona z tego wyboru. Aktorstwo to jest to. Według mnie tylko szkoła teatralna gwarantuje zdobycie warsztatu. Teraz namnożyło się placówek, które kształcą w tym kierunku, ale rzetelny warsztat daje tylko szkoła aktorska.

- Czy gdybyś nie spotkała Grzegorza Szlangi, to na pewno zostałabyś aktorką?

- Zastanawiam się nad tym. Nie mam pewności, jak by się to wszystko potoczyło. Pod koniec ogólniaka zastanawiałam się, co wybrać - czy Akademię Sztuk Pięknych, czy szkołę teatralną. Wybrałam to drugie. I na pewno to, że byłam w Chojnickim Studio Rapsodycznym, miało wpływ na to, zdobyłam jakieś podstawy. Grzegorz dbał o bardzo istotne rzeczy, przede wszystkim o pracę nad słowem. To był dla mnie bardzo ważny czas.

- Kończysz już naukę w szkole. Co teraz?

- Jestem na czwartym roku, który jest rokiem dyplomowym, więc czekają mnie role. Zagram Ćmę w "Straconych zachodach miłości" Szekspira w reżyserii Bożeny Suchockiej oraz Tunię w "Pannach z Wilka" w reżyserii Mai Komorowskiej. Potem będzie jeszcze dziewiąty semestr na seminarium magisterskie.

- A potem teatr, czy coś innego?

- Jeżeli dostanę angaż do teatru warszawskiego, będę bardzo szczęśliwa. Przyglądam się, co się w nich dzieje. Bardzo jestem ciekawa, jaki będzie Teatr Polski pod rządami Andrzeja Seweryna. To człowiek, który będzie walczył o to, żeby aktor mówił, żeby był słyszalny, żeby miał warsztat. Jest przeciwko niechlujstwu na scenie, mnie ono też razi. Fajnym miejscem jest też Teatr Współczesny. Ale jeśli się nie uda zahaczyć w Warszawie, to będę próbowała gdzie indziej.

- Wymarzona rola?

- Nie mam takiej. Ale staram się w każdej znaleźć coś ciekawego.

- Czego byś w życiu nie zagrała?

- Ryzykowne, żeby składać takie deklaracje. Bo nigdy nic nie wiadomo...

- Czym był dla ciebie powrót do roli w "Oskarze i pani Róży"?

- To było przyjemne doświadczenie, ale miałam obawy, jak się nam to uda. Graliśmy to sześć lat temu, ja się zmieniłam, zmieniło się moje postrzeganie tej postaci. Ale świetnie porozumieliśmy się i z Grzegorzem, i z Łukaszem, więc na pewno było to dla mnie fajne przeżycie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska