Rozmowa "Pomorskiej" Jest człowiek, znajdzie się rada

- Ośrodek ma już pięć lat. Czy macie na koncie same sukcesy?
- Najważniejsze, że udało się nam zdobyć zaufanie ludzi. To było widać na naszym okolicznościowym pikniku - przyszły całe rodziny i wszyscy świetnie się bawili. Jak ośrodek powstawał, to było wiele obaw, czy się przyjmie w Chojnicach. Ale udało się.
- Z jakim problemem można do was zapukać?
- Z każdym, który dotyczy rodziny. Będziemy się starali go rozwiązać, niezależnie od tego, czy będą to problemy wychowawcze, prawne, związane z kuratelą sądową, terapią, przemocą w rodzinie, alkoholizmem. Jak ktoś pije, to kierujemy go na leczenie, a my zajmujemy się rodziną, opieką nad nią. Nie ma takiej sprawy, którą zostawilibyśmy bez wspierania ludzi, jeśli jest im potrzebna pomoc. Zapraszamy na Strzelecką 31, tel. 52 397 35 74.
- Co macie w planach?
- Niczego nie popsuć. Jak najwięcej osób zachęcić do nas, stworzyć dla nich ofertę. Dla mnie osobiście najważniejsze jest wspieranie ofiar przemocy, żeby jak najszybciej im pomagać.
- Macie jakieś kłopoty z bazą czy kadrą?
- Obecnie nie. Jesteśmy zadowoleni. Mamy też wsparcie ze strony wolontariuszy i na teraz radzimy sobie.
- Wasi najważniejsi partnerzy?
- O, jest ich wielu. Ale na pewno ośrodek nie mógłby funkcjonować, gdyby nie współpraca z Adamem Modrzejewskim, pełnomocnikiem wójta gminy Chojnice ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, oraz z komendantem policji Piotrem Trusiewiczem.
- A na koniec jakieś życzenie...
- Chyba jednak podziękowanie dla tych wszystkich, którzy przyszli na nasz piknik i tak świetnie się bawili. Goście naprawdę nas zaskoczyli. Nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania.