Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Marią Eichler z Chojnic, jedną z 52 Kobiet Wolności

Anna Klaman
Anna Klaman
Z lewej Maria Eichler, w środku jej podobizna na muralu namalowana przez córkę Annę Eichler (z prawej)
Z lewej Maria Eichler, w środku jej podobizna na muralu namalowana przez córkę Annę Eichler (z prawej) Fot. Marianna Nyman
Rozmowa z Marią Eichler, byłą kierowniczką „Gazety Pomorskiej”, Kobietą Wolności na muralu w Gdańsku - Strzyża. Mural jest dziełem jej córki Anny, a są na nim aż 52 panie, w tym Danuta Wałęsa, Anna Walentynowicz, Zofia Romaszewska czy Krystyna Janda.

Jestem szczęśliwa i dumna, że mogę porozmawiać z Kobietą Wolności, moją byłą szefową.

Ja nic o tym wiedziałam. Nie wiedziałam, że będę na tym muralu.

Tak właśnie myślałam. To była więc niespodzianka.

To był szok, a nie niespodzianka. Dostałam zaproszenie na otwarcie tego muralu z Polskiej Kolei Metropolitarnej. Sądziłam, że to jest Ani zasługa, bo Ania malowała i wymyśliła ten mural, więc dlatego mnie zapraszają. Pomyślałam sobie - skoro Ania ma to „na sumieniu”, to chciałaby, żebym była. Zresztą rozmawiałyśmy i prosiła, bym koniecznie przyjechała. Tłumaczyłam, że nie bardzo mi się chce, że wszystkiego się od niej dowiem, że będą zdjęcia... No, ale się wybrałam. Dziewczyny zaczęły tam prace pod koniec maja. Ania siedziała na tych rusztowaniach do końca. Teraz miałyśmy trochę czasu przed tymi oficjalnymi mowami. I Ona mówi: - To ja Cię oprowadzę, żebyś widziała, co tu jest. Podchodzimy do tego filaru, na którym był ten tłum twarzy. Patrzę jak sroka w gnat, a ona mówi: - Spójrz na dół. No i widzę, że to chyba ja. Byłam w wielkim szoku, a ona się pyta, czy się cieszę. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Ale powiedziałam: - Dziecko, chyba trochę przesadziłaś.

A ona na to?

Odpowiedziała: - Gdzie tam, przecież pamiętam z dzieciństwa jak ci brodaci, wąsaci faceci przychodzili, kopcili i jak rozmawialiście, jak ratować Polskę.

Rozmawiałyśmy kiedyś w redakcji o tej działalności w „Solidarności”, ale przyznam, że za dużo nie zapamiętałam. Jak to wyglądało tak od kuchni?

Nie mam na koncie żadnego internowania. Nie jestem żadną bohaterką. Byłam normalną członkinią „Solidarności”, zaangażowałam się. To była seria zebrań, wyjazdów w teren, rozmawiania z ludźmi o tym, co trzeba zmienić. Ja na tych wszystkich zebraniach byłam, a najczęściej było tam bardzo dużo facetów. Zaczątki takiego myślenia, ruch wolnościowy narodził się w bibliotece starego ogólniaka. Tam ogromną rolę odegrała pani Teresa Plata. Razem z panem Jerzym Suczyńskim, naszym panem historykiem. Tam się na zapleczu tej biblioteki spotykali wszyscy, którzy mieli dosyć komuny. To nie było działanie spektakularne w rodzaju zatrzymania tramwaju i rozpoczęcia strajku, tylko mrówcza robota w rodzaju, że chcemy zbudować coś nowego.

Kolportowaliście ulotki w Chojnicach?

Raczej to były komunikaty. Ale tak, z Gdańska przywożono bibułę. W różnych miejscach ją przechowywano. Czytało się różne zakazane książki, jeszcze parę mi się ostało w mojej biblioteczce. To wszystko krążyło z rąk do rąk.

A ci brodaci faceci? To, o czym mówiła Ania?

Tak, przychodzili. Były niekończące się dyskusje. Ja wtedy, chyba, jeszcze paliłam. Jak oni wychodzili, to w mieszkaniu było pełno dymu. Ania dobrze to zapamiętała.


Ile Ania miała wtedy lat?

Urodziła się w 1979 r. Jak wybuchła „Solidarność” to nic nie mogła pamiętać z tego okresu. Pamięta zapewne czasy Komitetu Obywatelskiego. Myślę, że może pamiętać rok 1988, 1989 r.

Tak mało mówimy o kobietach „Solidarności”. Ten projekt „Gazety Wyborczej” jest po to, by je przywrócić w pamięci zbiorowej.


O niektórych się mówiło. Pani Henryka Krzywonos jest chyba powszechnie znana. A teraz jesteśmy tak podzieleni. Bardzo się zdziwiłam jak zobaczyłam Andrzeja Gwiazdę z żoną, bo ona też jest na tym muralu. To że przyszli na tę uroczystość, to ewenement, bo przecież kontestują układ władzy na Pomorzu.

.

To chyba miłe, że dla córki jest się Kobietą Wolności.

Córka jest dumna ze swojej mamy, sama też wyrosła na bardzo wolną kobietę.

Dla mnie to największa radość. To, że Ona uznała, że to, że się zaangażowałam w tamte przemiany, jest dla niej równoznaczne z tym, że można mnie zaliczyć do tej grupy. Wzięła też pod uwagę „Gazetę Chojnicką” jako pierwsze tutaj pismo po czasach, kiedy była cenzura. To była wtedy taka wolna trybuna, a ja byłam jej redaktorką naczelną.

Córka jest dumna ze swojej mamy, sama też wyrosła na bardzo wolną kobietę.

Ona jest nią do kwadratu albo sześcianu. To bardzo nieskrępowany duch, niepodlegający rygorom. Jestem dumna, że coś takiego wymyśliła. Ale ja się nie czuję bohaterką, tylko jakimś trybikiem w tej całej machinie. Na pewno nie osobą, która zasłużyła sobie miejsce na muralu. Niemniej jest mi przyjemnie, że moja córka uznała, że tak - matka się kwalifikuje. Nikt Ani nie narzucał wyboru postaci. Zasięgała informacji w Europejskim Centrum Solidarności, pytała m.in. Bogdana Borusewicza. Rozmawiała z tymi kobietami. Nie było tak, że ta Pani nie powinna się znaleźć, a ta - powinna. Decyzja należała do niej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska