Urodziła się, kiedy tata był w więzieniu. W wieku 3 lat chowała się przed ludźmi pod stołem. Dorastała skryta. Potem był alkohol, narkotyki, gwałt i śmierć.
A było to w czerwcu 1996 r. Pod Lottum w Holandii znaleziono ciało młodej dziewczyny. Tamtejsi mieszkańcy pochowali ją na cmentarzu wśród swoich. Na pogrzeb przyszło kilkaset osób. Nad grobem postawiono biały krzyż, bez imienia.
Przez 14 lat na grób Rozenmeisje, czyli Różanej Dziewczyny, przynosili świeże kwiaty i znicze. Zapalając zastanawiali się, kim była? Skąd? Czy ktoś jej nie szuka? Czy kiedyś będą mogli wyryć w białym krzyżu jej imię.
Znaleźli się krewni młodej kobiety, którą brutalnie zgwałcono, zabito i porzucono [zdjęcia]
I kiedy w czerwcu tego roku policja niemiecka trafiła, dzięki badaniom DNA, na ślad mordercy, dowiedzieli się, że była Polką o imieniu Małgosia. Za pośrednictwem dziennika "Dagblad de Limburger" zwrócili się do "Gazety Pomorskiej" o pomoc w poszukiwaniu jej bliskich.
W sierpniu na naszych łamach szeroko opisaliśmy jako pierwsi historię nieznanej dziewczyny pochowanej w 1996 roku w Holandii. A właściwie tylko fragment jej tragicznej historii. Liczyliśmy, że w końcu gdzieś w Polsce znajdzie się rodzina Małgosi, która opowie nam jej pozostałą część.
Znalazła się w weekend Wszystkich Świętych. Spotkaliśmy się z rodziną Różanej Dziewczyny. I choć pochodziła ona z Gorzowa Wielkopolskiego, to jesteśmy Państwu winni drugą część jej historii.
Szare dzieciństwo
Małgosia urodziła się w marcu 1976 roku. Późny Gierek. Na potęgę powstają osiedla z wielkiej szarej płyty, dzieciaki chodzą do szarych szkół tysiąclecia i nawet pomarańcze - te kubańskie, które "rzucili" w GS-ie - są zielone, a nie pomarańczowe.
Andrzej Wyka wychodzi z zakładu karnego. Jego partnerka Krystyna ma dla niego niespodziankę - córkę, którą nazwała Józefa. Skąd takie imię? - A nie wiem. Rzeczywiście nikt go nie lubił. Ona kazała na siebie mówić Małgosia. Andrzej miał to załatwić formalnie, w urzędzie zmienić jej dane, ale nigdy jakoś nie znalazł czasu - opowiada.
Kim była Małgosia z pola róż? Kto ją zna? Mieszkańcy Limburgii chcą znać jej całą historię
Rzeczywistość była szara, gdy Małgosia się urodziła i równie szara, gdy dorastała. Ojciec szybko ją zabrał od matki do swojego domu rodzinnego w Zieleńcu - osiedlu przytulonym do Gorzowa. Na parterze mieszkali jego rodzice, obok - głuchoniemy brat, a on z małą dziewczynką w pokoiku jakieś 4 metry na 3. Piec kaflowy, umywalka, do której wodę trzeba było przynosić z pompy na podwórzu.
Bywało jednak naprawdę wesoło. Na przykład wtedy, kiedy dziadek Jan miał dobry humor. - Wyciągał harmoszkę i grał. I pokazywał swoje pasiaki z Oświęcimia i ten czerwony znak z numerem. Czasami wspominał, jak trafił do obozu koncentracyjnego - przypomina Dorota Jurdeczka, przyszywana siostra Małgosi.
Potem jej rodzicom odebrano władzę rodzicielską. Jej życie w błyskawicznym tempie zmierzało do tragicznego końca.
Całą historię Małgorzaty z pola róż, czyli Józefy Wyki przczytasz w dzisiejszej "Pomorskiej".
Gdyby jej grób był w Gorzowie, to Danuta Jurdeczka też regularnie by go odwiedzała. Przypatruje się fotografiom ciała Małgosi i podejrzanego o jej zamordowanie Langego. - Gosia! Widzisz, dziecko kochane, co ty zrobiaś sobie. Co ty narobiłaś!
Cygan, kundel, którego przyprowadziła do domu jako przybłędę i którym się wiele lat temu zaopiekowała, teraz ślepy już prawie, siedzi pod stołem. Tak jak kiedyś Małgosia.
Czytaj e-wydanie »