Pięć spotkań pozostało do zakończenia sezonu. Zawiszanie, co mieli osiągnąć, już osiągnęli. Zapewnienie sobie utrzymania i zdobycie Pucharu Polski to wielkie sukcesy bydgoskiej drużyny. Aktualnie zajmuje 7. miejsce w grupie mistrzowskiej z dorobkiem 21 punktów. Oczywiście, jest jeszcze szansa poprawienia tego dorobku.
Jednak niebiesko-czarni muszą się zmagać z wieloma problemami i może być im niezwykle ciężko jeszcze raz podjąć walkę z ligową czołówką.
Coraz bardziej kurczy się kadra zespołu trenera Ryszarda Tarasiewicza. Kolejno wypadają następni zawodnicy. Szkoleniowiec Zawiszy Bydgoszcz musiał się znowu przyzwyczaić do myśli, że nie będzie mógł skorzystać z kluczowych piłkarzy. Najpierw wypadł mu Herold Goulon, potem Michał Masłowski, a w meczu z Ruchem - Bernardo Vasconcelos. Dodajmy do nich leczących się już od kilku miesięcy Pawła Abbotta i Pawła Strąka. Część piłkarzy, jak Łukasz Nawotczyński czy Sebastian Ziajka, grała z drobnymi urazami. Stopera Zawiszy zabraknie w Chorzowie, bowiem w spotkaniu przeciwko Lechowi Poznań zobaczył czerwoną kartkę i musi pauzować.
- Większość z piłkarzy ma blisko po czterdzieści meczów na koncie - mówi trener Tarasiewicz. - Gramy bardzo wąskim składem. Góra czternastoma, piętnastoma zawodnikami. Widać po nich trudy ciężkiego sezonu. Jednak nie będziemy się tym tłumaczyć. Postaramy się jak najlepiej przygotować do kolejnych meczów i będziemy walczyć o jak najlepszy rezultat - zapowiada szkoleniowiec Zawiszy.
Niebiesko-czarnym bardzo zależy, by przerwać passę czterech porażek, która trwa od 6 kwietnia. Poza tym chcieliby wywalczyć choćby punkt z Ruchem, z którym do tej pory dwa razy przegrali. Jesienią w Chorzowie musieli grać przez ponad godzinę w osłabieniu po czerwonej kartce dla Goulona i jedynego gola stracili w końcówce. W Bydgoszczy także przegrali 0:3, ale wtedy był przed nimi rewanżowy, półfinałowy mecz Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok i na nim była skupiona cała uwaga. Chociaż trzeba przyznać, że na tak wysoką porażkę bydgoszczanie nie zasłużyli. Dwa gole stracili w doliczonym czasie gry, gdy się całkowicie odkryli, chcąc doprowadzić do remisu. Może w trzecim meczu uda się im przerwać złą passę meczów z chorzowianami?
Czytaj e-wydanie »