Kania miała być także jedną z największych gwiazd turnieju na kortach Startu-Wisły w tym roku. Znalazła się na pierwszej liście zgłoszeń i miała być rozstawiona z numerem 3. To byłaby atrakcja dla kibiców, bo jeszcze kilka dni temu tenisistka świetnie przebrnęła przez eliminacje Wimledonu i w 1. rundzie turnieju głównego stoczyła piękny pojedynek ze słynną Chinką Na Li.
- To przykład, jak tak naprawdę niewiele dzieli w tenisie takie małe turnieje od tych największych. Rok temu Kania zagrała na naszym korcie centralnym dla 500 osób, a po kilkunastu miesiącach wyszła na kort centralny na Wimbledonie przeciwko jednej z najlepszej tenisistek na świecie - opowiadał jeszcze w środę Jacek Szczepanik, dyrektor Bella Cup.
Dzień później jednak nazwisko Kani zniknęło z listy zgłoszeń do Bella Cup. Nie znajdziemy tam także ubiegłorocznej finalistki Katarzyny Piter ani walecznej Magdy Linette, finalistki z 2010 roku oraz wspólnie z Kanią triumfatorki debla sprzed roku.
- Rozmawiałam z rodziną i zdecydowaliśmy, że w Toruniu nie zagram. Chcę od razu przeprosić fanów tenisa i organizatorów, bo naprawdę nie miałam tego w planach. Jest mi przykro, bo zawsze w Toruniu mile spędzałam czas - mówi Paula Kania. - Ostatni miesiąc był niesamowicie intensywny. Na Wimbledonie mój organizm się prawie wyczerpał. Potrzebuję odpoczynku. Dlatego z wielkim bólem podjęłam tę decyzję. Jednak jest ona konieczna. Moja rezygnacja niemal w ostatniej chwili jest tego dowodem. Chciałam przyjechać do Torunia, ale nie byłabym w stanie grać tak jak potrafię - dodała polska tenisistka.
W niedzielę w Toruniu mają się zameldować uczestniczki turnieju. Pierwsze gry singlowe w poniedziałek na kortach Startu-Wisły.
Czytaj e-wydanie »