Los trzyletnich szkół ponadpodstawowych wydaje się już przesądzony. Szefowa rządu zapowiedziała na antenie RMF FM, że reforma obejmie m.in. wygaszanie gimnazjów. Docelowo rząd zamierza wrócić do systemu ośmiu klas szkoły podstawowej i czterech klas szkoły średniej.
Szydło dopytywana, czy 1 września 2017 r. trzyletnie szkoły będą jeszcze istniały, odpowiedziała, że „jeśli wszystkie zmiany zostaną przyjęte przez Sejm”, obecni szóstoklasiści rozpoczną naukę nie w gimnazjum, ale w siódmej klasie.
Podkreśliła, że będzie to jednak proces stopniowy. - To gmina czy miasto podejmą decyzje, czy nauka będzie jeszcze w tej samej szkole, czy będzie w nowej szkole - tłumaczyła.
O tym, że po likwidacji gimnazjów nie zostaną zlikwidowane placówki edukacyjne, przekonywała na antenie Polskiego Radia minister edukacji Anna Zalewska. Choć samorządowcy twierdzą, że w Polsce może zostać zlikwidowanych nawet 2 tys. budynków po gimnazjach, minister tłumaczyła, że „nie przewiduje takiej sytuacji”. Zapewniała, że w związku z nową reformą nie będzie także zwolnień nauczycieli.
Pomysł rządu na reformę edukacji skrytykowała opozycja. Posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer na konferencji przed gmachem MEN wyjaśniła, że likwidacja gimnazjów wiąże się z zaprzepaszczeniem dorobku szkół w postaci „klas artystycznych, przyrodniczych czy dwujęzycznych”, a brak gimnazjów, szczególnie na wsiach, oznacza pozostanie dzieci w niewyposażonych szkołach.
Zapewnienia ministerstwa nie uspokajają także samych nauczycieli. - Pani minister zapowiedziała reformę dwa miesiące temu i od tego czasu nie pojawił się żaden konkret. Czekamy nie na zapewnienia, komentarze czy publicystykę, tylko na projekty konkretnych ustaw - powiedziała Agencji Informacyjnej Polska Press Magdalena Kaszulanis, rzecznik prasowy Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Polska szkoła będzie otwarta na rodziców". B. Szydło na rozpoczęciu roku szkolnego w Pcimiu. TVN24/x-news