Ryan Sullivan przed początkiem obecnego sezonu zdecydował się na zakończenie żużlowej kariery. Za powód podał kontuzję ręki, jakiej nabawił się w ubiegłorocznym play off w ekstralidze. Z Toruniem pożegnał się w fatalnej atmosferze, skonfliktowany z działaczami, po trwających kilka tygodni prawnych utarczkach o zapisy w kontrakcie.
Australijczyk jednak nadal został przy czarnym sporcie. Poczatkowo podjął współpracę z telewizją Sky, teraz zostanie menedżerem Peterborough Panthers. Sullivan ścigał się w tym klubie niemal przez całą swoją karierę i dwukrotnie z Panterami świętował zdobycie mistrzowskiego tytułu.
- Ryan wie wszystko o tym klubie i jestem pewny, że każdy go powita z otwartymi ramionami. Jestem pewny, że okaże się on naszym atutem w zarządzaniu klubem tak samo, jak wtedy kiedy zdobywał dla nas punkty. Rozumiem rozczarowanie kibiców spowodowane kiepskim początkiem sezonu, ale z Ryanem w sztabie szkoleniowym będzie nam łatwiej - powiedział Trevor Swales na portalu peterboroughpanthers.co.
Sullivan zastąpi w ekipie "Panter" Duńczyka Jana Staechmanna. - Cieszymy się, że Ryan wrócił do Panter i będzie menedżerem drużyny. On o tym klubie wie bardzo dużo i był ulubieńcem naszych kibiców. Dziękujemy również Janowi za całą ciężką pracę jaką włożył podczas pobytu w Peterborough. Życzymy mu powodzenia w przyszłości - przyznał właściciel Panter, Rick Frost.
Nowa rola Sullivana już raczej definitywnie przekreśla jego powrót na tor. Taką nadzieję maiło kilku klubów w Polsce, dla których Australijczyk byłby bardzo cennym wzmocnieniem w tym sezonie.
Czytaj e-wydanie »