https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryk silnika i zapach zdartych opon czyli stunterzy w Grudziądzu [zdjęcia]

(PA)
Grudziądzcy stunterzy - Mateusz Luliński ( z lewej) i Łukasz Frelek
Grudziądzcy stunterzy - Mateusz Luliński ( z lewej) i Łukasz Frelek Aleksandra Pasis
To, co ich kręci, to: ryk silnika, zapach zdartych opon i towarzyszące im wrażenia. Grudziądzanie Łukasz Frelek i Mateusz Luliński pasjonują się stuntem, czyli freestylem motocyklowym. Na swoich maszynach wykonują akrobacje zapierające dech.

Gdy patrzy się na ekstremalną jazdę jaką uprawiają chłopacy, trudno oderwać wzrok. To, co robią na motocyklach, to prawdziwy spektakl. Rekwizytami w nim są sportowe, ważące kilkadziesiąt kilogramów maszyny, ich wyjące silniki oraz dym wydobywający się spod opon.

Aktorzy: Lulo i Felek co chwilę stają na jednym kole, puszczają kierownicę, siedzą tyłem do kierunku jazdy. Sceną tego ekstremalnego pokazu najczęściej jest asfalt.

A jednak...- Stunt nie jest czymś łatwym - przekonuje Mateusz Luliński. - Trzeba dużo się uczyć, podpatrywać, aby być naprawdę dobrym.

Wzorują się na zawodowcach

Przygoda z wyjącymi maszynami rozpoczęła się od niewinnej jazdy na skuterze - w przypadku Mateusza oraz na motorowerze w przypadku Łukasza.

- Najpierw stawaliśmy na jednym kole, potem zaczęły dochodzić kolejne triki - zdradzają chłopacy. - Inspirujemy się zawodnikami światowej klasy. Oglądamy filmiki z ich udziałem w internecie. Marzymy, aby kiedyś wystartować w mistrzostwach i zaprezentować się na najwyższym poziomie.

Triki? Zawsze je analizują

Póki co, ćwiczą. - Trenujemy przynajmniej raz w tygodniu - wyjaśnia Łukasz Frelek. - Niestety, w Grudziądzu trudno jest znaleźć odpowiednie miejsce, więc jeździmy do Świecia.

Młodzi grudziądzanie przyznają, że freestyle motocyklowy jest niebezpiecznym sportem. Sami, niestety, mieli już okazję o tym się przekonać. - Wybiłem sobie bark - wyjaśnia Łukasz.

A Mateusz dodaje: - Jak na razie doznałem masy otarć i stłuczeń.
Mimo to, nie wyobrażają sobie życia bez stuntu. - To jest coś co nas kręci, daje adrenalinę! - zgodnie twierdzą pasjonaci motoryzacji.

Jednocześnie podkreślają, że zawsze starają się zmniejszyć ryzyko urazów. Używają ochraniaczy m.in. na: kręgosłup, klatkę piersiową, ręce. Nie rozpoczynają też ekstremalnej jazdy bez kasku.

-Bezpieczeństwo to podstawa - przekonują. - Myślimy nad tym co robimy. Nie wykonujemy nic "na dziko".

Bliscy - kibicują

To, co dla chłopaków jest życiową pasją, ich bliskim często spędza sen z powiek.

- Serce do gardła mi podchodzi, gdy widzę co on robi na motorze - przyznaje Marzena Frelek, mama Łukasza.

I dodaje: - Czemu się na to godzę? Bo on to po prostu kocha. Ale nie ukrywam, że jestem szczęśliwa, gdy przychodzi zima i motor stoi w garażu.

Obawy mamy Łukasza podziela też Martika Grajkowska, dziewczyna Lulo: - Boję, się że może stać się coś złego, ale staram się wspierać Mateusza. Nie mogłabym przecież mu tego zabronić.

Z większym dystansem do zainteresowań Łukasza podchodzi jego tata - Romek Frelek: - Kibicuję mu. Gdybym miał tyle lat co on, kto wie...

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska