Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rypin. Przede mną kolejne wyzwania! - mówi twórca nowych odmian owoców

Ewelina Kwiatkowska
autorka
- Posmakowałem odrobiny popularności - uśmiecha się Paweł Reński, który od lat tworzy własne odmiany owoców. Trzy z nich zostały już zarejestrowane, ale pan Paweł ma apetyt na więcej.

Przypomnijmy, w ogromnym sadzie w Stawiskach powstają nowe gatunki jabłoni i grusz. Pracuje nad nimi Paweł Reński, który wykorzystuje tajniki genetyki.
- Pasją zaraził mnie tata.- wspomina hodowca. - Na początku lat sześćdziesiątych założył sad i przekonałem się, że to niesamowita sprawa. Nie zastanawiałem się nad wyborem szkoły, poszedłem do technikum rolniczego, a potem na studia. To właśnie tam poznałem genetykę.

Od czasu, kiedy ostatnio gościliśmy u Reńskich - sporo się zmieniło. Pojawiła się specjalna maszyna do przycinania drzew autorstwa pana Pawła.

Mało kosztuje, a jak pracuje!

- Kryzys wszędzie daje się we znaki - wyjaśnia mężczyzna. - Nie śpię na pieniądzach, więc trudno byłoby mi opłacić ludzi, którzy zabraliby się za drzewka. A nie chcę nikogo wykorzystywać. Zimą miałem trochę czasu na rozmyślanie. To właśnie wtedy wpadłem na pomysł stworzenia maszyny. Jej podstawą są ciągnik i sekator pneumatyczny. Mój pojazd nie zbacza z toru, świetni radzi sobie z potężnymi konarami, a na dodatek: jest tani. W dziesięć dni uporam się z calutkim sadem. Nawet nie chcę myśleć, ile pracowałbym z samą piłą! Mam już kolejny pomysł. Tym razem na prostsze zrywanie owoców.

Po artykule w "Pomorskiej" pan Paweł stał się popularny. Mogliśmy oglądać go w "Teleexpressie". Był bohaterem reportażu na TVP Info.
- Cały czas odbierałem telefony z gratulacjami - wspomina. - Jestem nieśmiałym człowiekiem, trochę dziwnie się wtedy czułem. Ale było mi bardzo miło.

Jak wygląda przeciętny dzień twórcy nowych, genetycznych odmian? W dzień targowy pan Paweł wstaje przed godz. 3 i wyjeżdża na targ aż do Ostrołęki. Kiedy może sobie pozwolić na dłuższy sen, wstaje o 5. Cały dzień pracuje. Po 9 wieczorem kładzie się spać. - Ale w niedzielę mam chwilkę wytchnienia - dodaje pan Paweł. - Wtedy mogę spokojnie pospacerować po sadzie, sprawdzić, co jeszcze muszę zrobić.
- Czyli kolejny obowiązek? - pytamy. - A skąd! - mówi pan Paweł. - To dla mnie czysta przyjemność.

Zanim powstanie nowa odmiana jabłka, musi upłynąć sporo czasu. By wypróbować efekty pracy na własnym podniebieniu, sadownik musi poczekać nawet do dziesięciu lat.
- Drzewko nie urośnie w trakcie miesiąca - podkreśla pan Paweł. - Do tej pory stworzyłem mnóstwo odmian, ale kłopotów z nazwami nie było. Mamy m.in. Rajsmaka, Emeryta, Dr Szurpickiego czy Bananówkę. Owoce Bastek i Sebastian zostały nazwane na część mojego tragicznie zmarłego brata.

Kolorowe, gazowane napoje? To nie dla nas

Na stole u Reńskich królują wyłącznie zdrowe produkty. - Przywiązujemy do tego wielką uwagę - mówi pan Paweł. - Nawet żywność ekologiczna bywa pryskana, więc stawiamy na naturalne rzeczy. Jemy własny chleb, swojskie masło. Zawsze powtarzam, że jeśli człowiek byle jak je, to byle jak żyje. Coś w tym jest.

Pan Paweł stworzył prawie idealny owoc. To Rajsmak, czerwone jabłko z małym paseczkiem. Dlaczego prawie? - Dla klientów nie ma żadnych wad - zdradza sadownik. - Tyle tylko, że opada przed zbiorem. Będę dalej kombinować!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska