Przypomnijmy, w grudniu do rypińskich funkcjonariuszy trafiła informacja o napadzie. Ofiarą miała być pracownica jednego z barów. Kobieta opowiedziała policji o trzech mężczyznach, którzy zażadali od niej pieniędzy.
- W obawie o swoje bezpieczeństwo podobno wydała pieniądze w kwocie ponad 2 tysiące złotych - opowiada szczegóły historii mł. asp. Krzysztof Rogoziński, rzecznik prasowy rypińskiej policji. - Następnie, jak twierdziła 38-letnia barmanka, mężczyźni związali jej ręce i zamknęli w łazience. Gdy udało jej się wyjść, zobaczyła, że znajdujące się w lokalu automaty do gier są rozbite. Z dwóch maszyn zniknęło około 10 tysięcy złotych.
Funkcjonariusze nie dali za wygraną i zabrali się do pracy. Wykonali oględziny, przesłuchiwali świadków. Udało im się rozwiązać zagadkę tajemniczego napadu. I co się okazało? Rozbój był fikcyjny - Zgromadzone dowody świadczą o tym, że wcale go nie było - potwierdza Rogoziński.
Barmanka została zatrzymana przez policję i niczego się nie wypierała. Jak przyznała, całe zdarzenie było upozorowane. Jej wspólnikami, którzy ukradli pieniądze - byli mężczyźni w wieku 31 i 28 lat.
- Cała trójka usłyszała już zarzuty dotyczące przywłaszczenia mienia - podkreśla rzecznik. - Ponadto kobieta odpowie za zawiadomienie o niedopełnionym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań.
Czytaj e-wydanie »