https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Ronczewski o "Faraonie" i trudnej przyjaźni między Żydami i Palestyńczykami

Maria Eichler
Aktor dał się namówić na fotkę na tle starego projektora filmowego w hallu ChDK.
Aktor dał się namówić na fotkę na tle starego projektora filmowego w hallu ChDK. Maria Eichler
Siwy, starszy pan, poruszający się z trudem, ale o zadziwiająco rześkim głosie. Tak objawił się widzom DKF "Cisza" Ryszard Ronczewski, aktor, reżyser, animator kultury. Mimo że ma już sporo lat na karku, to jednak nadal dopisuje mu pamięć i nadal kocha swoją pracę.

Dostał pamiątkowego Tura od Bogdana Kuffla, żeby przypominał sobie o Chojnicach. I miał też okazję powiedzieć chojniczanom, że ich miasto bardzo mu się podoba. Widział je kilkanaście lat temu i metamorfoza bardzo go zaskoczyła. - Jest chyba ładniejsze od mojego Sopotu - zażartował (?).
Wspominał przez chwilę kręcenie "Faraona" na pustyni Uzbekistanu, bo w prezencie przywiózł dodatkowy film złożony ze zdjęć jego autorstwa dokumentujący pracę nad tym właśnie obrazem. Przypomniał, że sceny z jego udziałem, które otwierają "Faraona", to był operatorski majstersztyk, choć dla aktora nieco morderczy...

Więcej wiadomości z Chojnic na www.pomorska.pl/chojnice.

Ale Ronczewski zjawił się w Chojnicach nie z powodu "Faraona", ale dlatego, że w DKF miała być tego dnia projekcja niemieckiego filmu "Kadisz dla przyjaciela". To historia przyjaźni niemożliwej pomiędzy starym rosyjskim Żydem mieszkającym w Berlinie i młodym Palestyńczykiem. Film zaczyna się od nienawiści, a kończy nutą pojednania. Główną rolę starego Żyda zagrał właśnie Ronczewski.
- Przesłanie tego filmu jest ku przyszłości - mówił przed projekcją. - Nie może być tak, żeby narody i rasy ze sobą walczyły. Ja głęboko wierzę w to, że ludzie będą się kiedyś przyjaźnili ze sobą.

Przeprosił, że nie będzie po raz kolejny oglądał filmu, bo spieszno mu było do domu. Wyznał, że następnego dnia musi wcześnie wstać, bo ma zdjęcia. Występuje w filmie młodego reżysera, gra rolę starego człowieka, który wiele przeszedł w czasie okupacji. Te przeżycia sprawiają, że jest bliski opętania, pije. W końcu strzela sobie w skroń.

- Niech pan uważa, żeby nie zrobić sobie krzywdy - było słychać z widowni. - Nic się nie stanie - uspokajał Ronczewski. - W filmie na szczęście nic się nie dzieje naprawdę.

Obiecał, że wróci do Chojnic. Z fajnym filmem pt. "Ostatnie takie trio". Dostał brawa na pożegnanie.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska