Wspomnienia wydane będą później. - Jeżeli siły pozwolą, to może kiedyś powstaną - zastrzegał jednak na spotkaniu w bibliotece Kazimierz Ostrowski. - Z wieloma osobami przyjaźniłem się blisko. Z Witoldem Lookiem, Klemensem Szczepańskim, Zbigniewem Stromskim. A także z Makowskim, Rydzkowskim...
Wydany właśnie "Poczet zasłużonych chojniczan. Słownik biograficzny XX wieku" to 74 postaci. I już wiadomo, że przydałby się suplement. Zdjęcia wielu z wymienionych można oglądać na Starym Rynku. Chojniczanie chętnie się zatrzymują - takiego zainteresowania nie budziła chyba dotąd jeszcze żadna prezentowana tam wystawa.
Może i dlatego, że wielu znali osobiście, co autor książki zauważył. - Jest pewnie sporo osób, które Państwo znaliście - podkreślił. - Kto z nas nie chodził na przykład do piekarni Tadeusza Guentzla? On sam zresztą żartował, że jesteśmy chowani na jego chlebie.
A więc miało być o codzienności tych znanych, co zresztą i tak poniekąd odkryjemy na kartach tej książki. - Ale potem pomyślałem sobie, że warto raczej napisać o tym, co zrobili - mówił Kazimierz Ostrowski. - Jak działali, co po nich pozostało? Co zrobili dla społeczeństwa?
Kolejna wątpliwość, która nasunęła się regionaliście:
- Zacząłem się zastanawiać, dlaczego miałoby być tylko o tych, których znałem. Nie tylko o nich trzeba pisać! Postanowiłem, że książka powinna objąć całe stulecie. Także przedstawione życiorysy są niejako odbiciem minionego stulecia, dla miasta są niekwestionowane.
Odnajdziemy samorządowców, ale i twórców kultury, księży, nauczycieli i działaczy niepodległościowych. Ostrowski dużą wagę przykłada właśnie do nauczycieli, bo "pozostawili głęboki ślad w umysłach ludzi, ale byli jednocześnie aktywnymi współtwórcami życia społecznego w mieście...".
Fundacja "Palium" o pożarze hospicjum. Czy czuje się winna?
Anegdoty? Owszem, też są. Ale tylko nadają smaku do tych wyczekiwanych opowieści. Niektórzy pamiętają te kawiarnie - Słowiankę czy Kaszubską.
- Czy znani są Panu także dowcipni chojniczanie...? - padło pytanie.
Owszem.
- Przed pracą chodziliśmy do Słowianki albo do Kaszubskiej - odpowiedział Ostrowski. - Witek Look nie życzył sobie pół kawy, tylko trzy czwarte. A Rydzkowski, sypiąc czwartą łyżeczkę cukru do kawy, mówił: - To były dopiero dwie.
Bogdan Kuffel zachwalał autora, dziękując i za poprzednie dzieła jak "Dzieje Chojnic". - Wiele tych osób też miałem przyjemność znać - mówił. - Mówiło się "O, kultura idzie", gdy Julian szedł w tym swoim specyficznym berecie. Uważam, że to, co Kazio zrobił, to i obowiązek dla nas - tę sztafetę pokoleń ciągnąć.
Ostrowski - zapytany o radę dla młodych chojniczan - właśnie z okazji setnej rocznicy powrotu Chojnic do Polski, powiedział: "Trzeba kochać swoją małą ojczyznę, najbliższe miasto. Swój region. Od tego trzeba zaczynać. Tu się zaczyna patriotyzm, umiłowania miasta. Trzeba pracować dla swojego miasta, społeczności. Nie tylko czekać, żeby miasto coś nam dało, ale dać też coś od siebie...
I przywołał słynne słowa Kennedy’ego: "Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, ..."
