Nadieżda Puspaszewa mieszka za Uralem. W mieście, w którym, jak mi opowiadała, urodził się Czajkowski - mówi Dorota Bucław. - Łączy nas nie tylko tenis stołowy. Obie poruszamy się na wózkach...
Dorota poznała Nadię - tak ją nazywa - w Budapeszcie, w marcu 2009 roku. - To był mój pierwszy turniej w kadrze Polski i pierwszy występ w Pucharze Świata - wspomina. - Wygrałam z Nadią 3:1. Rok później jej trener zapytał, czy nie zagrałabym z nią w debla. Tak się zaczęła nasza gra w drużynie. Zdobywaliśmy w deblu medale. Czyli gramy przeciw sobie, jesteśmy rywalkami, a potem gramy debla. To fajna przyjaźń, choć Nadia jest przecież ode mnie znacznie starsza. Ale mogę na nią zawsze liczyć. Na inne dziewczyny z turniejów również. Przykład?
- To było w zeszłym roku na turnieju w Danii. Lotnisko pogubiło bagaże. Nie tylko ja zostałam bez sprzętu. A tu w następnym dniu turniej. Nadia i inne dziewczyny ubrały mnie w swoje rzeczy, pożyczyły sprzęt, który z lotniska dotarł dopiero po turnieju...
We wrześniu paraolimpiada - do Rio de Janeiro leci około 100 zawodników. Również Dorota Bucław z Solca Kujawskiego. Nadia będzie reprezentować Rosję. Wpadły na pomysł, by trenować razem. Gdzie? W Solcu! I Nadia przyjechała na trzy tygodnie ze swą asystentką. Ćwiczyły z Danielem Szczepańskim, na co dzień trenerem Doroty.
- Popłakały się przy pożegnaniu - mówi Zbigniew Wawrzyniak, dyrektor OSiR. - One naprawdę się przyjaźnią. Spędzały razem każdą wolną chwilę.
- Zwiedzałyśmy okolice, byłyśmy w juraparku, fajnie było - wspomina Dorota Bucław. - Przed nami Puchar Świata w Pekinie. No i we wrześniu Rio de Janeiro... Obiecałyśmy sobie, że jeszcze potrenujemy razem, że Nadia przyjedzie trenować do Solca. Nie wiem, czy jeszcze przed Rio, ale chcę, by tak się stało.