- Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu sadownicy przestaną blokować zakłady przetwórcze - powiedział nam wczoraj Romuald Ozimek, prezes Krajowej Unii Producentów Soków, która od ponad dwóch tygodni rozmawia ze Związkiem Sadowników RP o możliwości podniesienia ceny jabłek trafiających do przetwórstwa.
- Kiedy po długich rozmowach zgodziliśmy się na 30 groszy za kilogram i zaproponowaliśmy podpisanie porozumienia, okazało się, że unia może tylko rekomendować zakładom taką cenę - stwierdził Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP a także poseł. - To oszustwo! Dlatego nie zrezygnujemy z protestów przed zakładami, a porozumienia będziemy podpisywać z poszczególnymi przetwórcami.
Ozimek uważa, że Maliszewski "uprawia politykę i załatwia swoje sprawy", a sadownikom zależy tylko na wyższej cenie. Dlatego od czwartku KUPS rozdaje protestującym list otwarty, w którym informuje, że "zakłady przetwórstwa gotowe są płacić 30 gr za 1 kg jabłek przemysłowych", ale po ich odblokowaniu.
- Dwa razy już nas przetwórcy oszukali, więc bez porozumień nie odejdziemy sprzed zakładów - powiedział Maliszewski, który twierdzi, że Ozimek nie jest odpowiednią osobą do prowadzenia mediacji, bo prezesuje nie tylko KUPS-owi, ale także Związkowi Sadowników Polskich.
- Moja podwójna rola bardzo się przydaje w czasie rozmów - wyjaśnił prezes Ozimek, właściciel 40-hektarowego sadu. - Przynajmniej nie trzymam tylko jednej strony.
Związek Sadowników Polskich odciął się od blokad zakładów, a prezes Ozimek wierzy, że apel KUPS-u pomoże. - W naszej unii jest 23 - spośród 46 producentów koncentratu jabłkowego w Polsce - i te zakłady będą płacić 30 groszy. To sprawa honoru!
Dlaczego nie chcą tej sumy zagwarantować w porozumieniach? - Bo byłaby to zmowa cenowa - uważa Ozimek. - Możemy zgodzić się na stawki rekomendowane.
Efekt przedłużającego się protestu - w Kujawsko-Pomorskiem sadownicy dostają wciąż ok. 15 gr za kg jabłek, wiele owoców gnije pod drzewami.