Urzędnicy kontra spółka wodna. O co poszło? O pieniądze. Kto wygra, kto ma rację? Jeszcze nie wiadomo: jest klincz, a kompromisu nie widać. Diabeł tkwi w... przepisach.
- Miastu zależy na naszym upadku, a nie na kompromisie - twierdzi Zuzanna Zdrojewska, przewodnicząca spółki DRH. Urzędnicy odbijają piłeczkę, że nie mają takiej intencji i działają zgodnie z prawem
Zatamowali składkę
Czym zajmuje się spółka DRH? Przede wszystkim utrzymaniem odcinka odwadniającego miasto Rowu Hermana i dwóch przepompowni, które znajdują się przy Drodze Łąkowej i ul. Toruńskiej. Rocznie kosztuje to ponad 300 tys. zł. Kto płaci?
Ok. 160 tys. pochodzi ze składek członków spółki, którzy odprowadzają wodę do kanału. Jest to m.in. Spółdzielnia Mieszkaniowa i Ocetix. Reszta to wkład innych podmiotów, które nie wchodzą w skład spółki, ale korzystają z rowu. Jednym z tych podmiotów jest miasto, którego roczny wkład wynosił około 127 tys. zł.
- Bez tych pieniędzy nie jesteśmy w stanie istnieć - mówi Mirosław Marchlewski, skarbnik spółki DRH. Te pieniądze bez zatorów płynęły do spółki do 2012 roku. Problemy zaczęły się w 2013 roku, kiedy miasto obniżyło swój wkład o 40 tys. zł. Szefowie DRH uznali, że część tej kwoty została obcięta z naruszeniem prawa i odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Co zrobiło SKO?
Uchyliło decyzję ratusza i skierowało sprawę do ponownego rozpoznania przez urzędników. To nastąpiło dopiero po kilku miesiącach, ale problemu wcale nie rozwiązało, tylko jeszcze bardziej zaogniło sytuację. Dlaczego? Bo ratusz uznał, że w ogóle nie ureguluje swojej składki za 2013 rok.
Powód? - Brak podstaw prawnych - twierdzi Magdalena Jaworska-Nizioł, rzeczniczka prasowa ratusza.
Zuzanna Zdrojewska odpowiada: - To zemsta za to, że nie siedzieliśmy cicho. Ratusz swą decyzję oparł na jednej i wątpliwej interpretacji prawnej. My się z nią całkowicie nie zgadzamy. Nasze stanowisko potwierdziło m.in. ministerstwo środowiska i wynajęta przez nas kancelaria prawnicza.
Przedstawiciele spółki liczą na to, że spór prawny dotyczący miejskiej składki za 2013, zakończy SKO. Jak będzie z wkładem samorządu za ten rok? - Postępowanie administracyjne jest w toku - tłumaczy Magdalena Jaworska-Nizioł.
Mirosław Marchlewski podkreśla, że bez miejskich pieniędzy spółka długo już nie "pociągnie" - Jesteśmy w poważnych tarapatach finansowych. Musieliśmy zacisnąć pasa. M.in. drastycznie obniżyliśmy i tak już bardzo niskie wynagrodzenia pracowników - twierdzi Marchlewski.
Czytaj e-wydanie »