
Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy odbyła się kolejna rozprawa Piotra G. oskarżonego o spowodowanie śmierci swojej żony. Do tragedii doszło na ogródkach działkowych pod Bydgoszczą.

Przypomnijmy, tragedia wydarzyła się w ubiegłym roku. 29 października, w niedzielę, w godzinach wieczornych właśnie w „Tramwajarzu” w jednej z działkowych altanek policja znalazła zwłoki 63-letniej kobiety, właścicielki altanki. Mężczyzna ma zarzut uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym.

- Znałem Alfredę G., żonę Pana G. - zeznał świadek, którego sąd wezwał na dzisiejszą rozprawę.
- Jeden raz zgłosiłem się do prezesa działek prosząc o interwencję w sprawie awantury w domku na działce G. Miałem działkę na przeciwko, więc słyszeliśmy awanturę, hałas, odgłosy rzucania butelkami. Trwało to jakieś półtorej godziny. Słyszałem podniesiony głos Alfredy G. Prawdopodobnie awantura powstała, kiedy spożywany był tam alkohol. To wszystko odbywało się w środku.
Potem to się trochę uspokoiło, a dopiero później interweniowaliśmy u prezesa ogródków działkowych. To miało miejsce około dwa lata temu, w lipcu albo w sierpniu. Ja sam nie miałem żadnych problemów z oskarżonym.

Na pierwszej rozprawie 28 maja oskarżony oświadczył: - Wtedy spałem. Kiedy się obudziłem, żona nie żyła. Nie wiem, skąd wzięła się krew na szpadlu. Kiedy skończyliśmy pić, posprzeczaliśmy się. Nie pamiętam wszystkiego, co się tamtego dnia wydarzyło, prawdopodobnie przez alkohol - wyjaśniał przed sądem Piotr G.
- Chcę tylko dodać, że to ja zgłosiłem sprawę na policję i czekałem na ich przyjazd. To ja reanimowałem żonę - zeznał Piotr G. wcześniej, w toku prowadzonego śledztwa.