Sesja zaczęła się z dużym opóźnieniem, wynikającym z tego, że radny Antoni Dolny wycofał swoją rezygnację z komisji oświaty. - Musieliśmy poprosić prawników o opinię i trochę to trwało - tłumaczył Stanisław Rohde, przewodniczący rady miejskiej.
Radny Dolny wyjaśnił "Pomorskiej", że odwołał rezygnację z uwagi na radną... Danutę Wańke. - Widziano mnie w komisji oświaty, ale ja, choć z oświatą się utożsamiam, wolałabym pozostać w komisji rolnictwa - zdradziła radna Wańke. - Nie chcę robić zamieszania, zostaję i jakoś to przeżyję - powiedział "Pomorskiej" Dolny.
Czytaj też: Szef sępoleńskiej oświaty stanie przed sądem; nietrzeźwy prowadził samochód
Niemal godzinną dyskusję wywołał Kazimierz Drogowski pytając, co dzieje się z Zakładzie Gospodarki Komunalnej. - Załoga jest skłócona, a dyrektor na to nie reaguje, bo nie ma czasu - mówił Drogowski. - Jest zajęty zarabianiem pieniędzy, będąc w dwóch radach nadzorczych i pracując jako przewodniczący rady powiatu. Nic dziwnego, że był mu potrzebny zastępca.
Dyrektor ZGK usiłował protestować, ale radny Drogowski uciszył go, mówiąc, żeby mu nie przeszkadzać, bo... poprosi NIK o kontrolę w ZGK. Prezesowi Krakowiakowi udało się jednak dorwać do głosu. Wyjaśnił, że zasiada w jednej radzie nadzorczej, a i to po godzinach. Poza tym na radnego powiatowego wybrali go mieszkańcy i radny Drogowski nie powinien go z tego rozliczać.
- Ja panu diety nie wypominam - mówił Dariusz Krakowiak i zaprzeczał temu, jakoby stosował mobbing i skłócał załogę. Wyliczał też, że przez 9 lat prezesowania kondycja spółki bardzo się polepszyła, o 2 mln zł wzrósł kapitał, a ZGK wyszedł z długów. - Mam nad sobą właściciela - odpowiadał Krakowiak. - Jeśli komuś nie podobają się moje decyzje, niech się odwoła. Są sądy, niech zapadnie wyrok. Zdarza się, że muszę kogoś zwolnić i nie jest to dla mnie komfortowe, ale komfort to jedno, a odpowiedzialność to drugie.
Krakowiak podpierał się dokumentami i prosił radnych, aby sięgnęli po liczby i protokoły. - Nie chcę z nikim wojować - zapewniał. - Oddzielam pracę zawodową od polityki. W ZGK się pracuje, a nie politykuje.
- Jako radny otrzymuję dużo zaproszeń i gdzie jestem ja, tam jest pan Krakowiak - stwierdził Kazimierz Jagodziński. - A kiedy pan pracuje? Nocą? Nikomu nie zabieram chleba, ale może trzeba zmienić branżę?
A o tym, czy burmistrz kłamie, w poniedziałkowej "Pomorskiej".
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »