
- Czuję się dobrze. Ręce ma też jeszcze sprawne - zwierza się Bogdan Klarecki, mieszkaniec inowrocławskiego os. Rąbin.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Bogdan obchodził swoje setne urodziny.
Urodził się 13 grudnia 1918 roku w Woli Dubowskiej (woj. lubelskie). Wychował troje dzieci - córkę i dwóch synów. Doczekał się sześciorga wnucząt i jednego prawnuka o imieniu Wiktor, który ma obecnie pięć miesięcy.
W dniu urodzin odwiedzili pana Bogdana prezydent Ryszard Brejza i Jacek Nijak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Inowrocławia. Jubilat uciął sobie z włodarzem prawie godzinną pogawędkę.
- Mam co opowiadać. Książkę można by napisać - zwierzył się stulatek.
Mieszkaniec Rąbina doskonale pamięta przedwojenne czasy. Przyznaje, że nie żyło mu się wtedy najłatwiej. W rozmowie z prezydentem wspominał też końcówkę drugiej wojny światowej. - Ile Niemców wtedy nałapaliśmy. Ukrywali się. Byli poprzebierani. Pełno broni mieli - dodał.
W okresie powojennym Bogdan Klarecki pracował w milicji, w dziale gospodarczym. Zjeździł cały kraj.
- Znam wszystkie posterunki i komendy powiatowe w całej Polsce. Znam dobrze Kraków, Szczecin i wiele innych miast. Właściwie, to tylko nie byłem w Białymstoku i Rzeszowie - przyznał.
Stulatek mieszka sam w jednym z bloków na Rąbinie. Nie oznacza to jednak, że nikt się nim nie opiekuje. Robi to codziennie jego synowa, Maria Staśkowiak.
- Ojciec ma dobrą pamięć i jak na swoje lata jest dość sprawny. Bez problemu posługuje się telefonem. Nie jest dla niego problemem dodzwonienie się do Anglii, do wnuczki - informuje pani Maria.
Synowa podkreśla, że pan Bogdan jest człowiekiem o wielkim sercu. Chętnie i bezinteresownie pomaga ludziom chorym, dzieląc się z nimi swymi pieniędzmi.
Jubilatowi nie jest obojętne, co dzieje się z jego najbliższymi. Kiedy pani Maria nie wraca długo z zakupów czy np. z cmentarza, pan Bogdan natychmiast chwyta za telefon i sprawdza co się z nią dzieje.
Od 2 lat jubilat jest na specjalnej diecie. Dzięki niej czuje się dobrze. Jego bliscy przyznają jednak, że sama dieta z pewnością nie jest receptą na długowieczność i doskonałe samopoczucie. Ich zdaniem, to aktywny tryb życia sprawił, że mimo stu lat, inowrocławianin czuje się dobrze.
Oprócz przedstawicieli ratusza, jubilata odwiedzili sąsiedzi, śpiewając mu gromkie "Dwieście lat..." i życząc zdrowia. Do życzeń dołącza się także "Gazeta Pomorska" wraz Czytelnikami.

- Czuję się dobrze. Ręce ma też jeszcze sprawne - zwierza się Bogdan Klarecki, mieszkaniec inowrocławskiego os. Rąbin.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Bogdan obchodził swoje setne urodziny.
Urodził się 13 grudnia 1918 roku w Woli Dubowskiej (woj. lubelskie). Wychował troje dzieci - córkę i dwóch synów. Doczekał się sześciorga wnucząt i jednego prawnuka o imieniu Wiktor, który ma obecnie pięć miesięcy.
W dniu urodzin odwiedzili pana Bogdana prezydent Ryszard Brejza i Jacek Nijak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Inowrocławia. Jubilat uciął sobie z włodarzem prawie godzinną pogawędkę.
- Mam co opowiadać. Książkę można by napisać - zwierzył się stulatek.
Mieszkaniec Rąbina doskonale pamięta przedwojenne czasy. Przyznaje, że nie żyło mu się wtedy najłatwiej. W rozmowie z prezydentem wspominał też końcówkę drugiej wojny światowej. - Ile Niemców wtedy nałapaliśmy. Ukrywali się. Byli poprzebierani. Pełno broni mieli - dodał.
W okresie powojennym Bogdan Klarecki pracował w milicji, w dziale gospodarczym. Zjeździł cały kraj.
- Znam wszystkie posterunki i komendy powiatowe w całej Polsce. Znam dobrze Kraków, Szczecin i wiele innych miast. Właściwie, to tylko nie byłem w Białymstoku i Rzeszowie - przyznał.
Stulatek mieszka sam w jednym z bloków na Rąbinie. Nie oznacza to jednak, że nikt się nim nie opiekuje. Robi to codziennie jego synowa, Maria Staśkowiak.
- Ojciec ma dobrą pamięć i jak na swoje lata jest dość sprawny. Bez problemu posługuje się telefonem. Nie jest dla niego problemem dodzwonienie się do Anglii, do wnuczki - informuje pani Maria.
Synowa podkreśla, że pan Bogdan jest człowiekiem o wielkim sercu. Chętnie i bezinteresownie pomaga ludziom chorym, dzieląc się z nimi swymi pieniędzmi.
Jubilatowi nie jest obojętne, co dzieje się z jego najbliższymi. Kiedy pani Maria nie wraca długo z zakupów czy np. z cmentarza, pan Bogdan natychmiast chwyta za telefon i sprawdza co się z nią dzieje.
Od 2 lat jubilat jest na specjalnej diecie. Dzięki niej czuje się dobrze. Jego bliscy przyznają jednak, że sama dieta z pewnością nie jest receptą na długowieczność i doskonałe samopoczucie. Ich zdaniem, to aktywny tryb życia sprawił, że mimo stu lat, inowrocławianin czuje się dobrze.
Oprócz przedstawicieli ratusza, jubilata odwiedzili sąsiedzi, śpiewając mu gromkie "Dwieście lat..." i życząc zdrowia. Do życzeń dołącza się także "Gazeta Pomorska" wraz Czytelnikami.

- Czuję się dobrze. Ręce ma też jeszcze sprawne - zwierza się Bogdan Klarecki, mieszkaniec inowrocławskiego os. Rąbin.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Bogdan obchodził swoje setne urodziny.
Urodził się 13 grudnia 1918 roku w Woli Dubowskiej (woj. lubelskie). Wychował troje dzieci - córkę i dwóch synów. Doczekał się sześciorga wnucząt i jednego prawnuka o imieniu Wiktor, który ma obecnie pięć miesięcy.
W dniu urodzin odwiedzili pana Bogdana prezydent Ryszard Brejza i Jacek Nijak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Inowrocławia. Jubilat uciął sobie z włodarzem prawie godzinną pogawędkę.
- Mam co opowiadać. Książkę można by napisać - zwierzył się stulatek.
Mieszkaniec Rąbina doskonale pamięta przedwojenne czasy. Przyznaje, że nie żyło mu się wtedy najłatwiej. W rozmowie z prezydentem wspominał też końcówkę drugiej wojny światowej. - Ile Niemców wtedy nałapaliśmy. Ukrywali się. Byli poprzebierani. Pełno broni mieli - dodał.
W okresie powojennym Bogdan Klarecki pracował w milicji, w dziale gospodarczym. Zjeździł cały kraj.
- Znam wszystkie posterunki i komendy powiatowe w całej Polsce. Znam dobrze Kraków, Szczecin i wiele innych miast. Właściwie, to tylko nie byłem w Białymstoku i Rzeszowie - przyznał.
Stulatek mieszka sam w jednym z bloków na Rąbinie. Nie oznacza to jednak, że nikt się nim nie opiekuje. Robi to codziennie jego synowa, Maria Staśkowiak.
- Ojciec ma dobrą pamięć i jak na swoje lata jest dość sprawny. Bez problemu posługuje się telefonem. Nie jest dla niego problemem dodzwonienie się do Anglii, do wnuczki - informuje pani Maria.
Synowa podkreśla, że pan Bogdan jest człowiekiem o wielkim sercu. Chętnie i bezinteresownie pomaga ludziom chorym, dzieląc się z nimi swymi pieniędzmi.
Jubilatowi nie jest obojętne, co dzieje się z jego najbliższymi. Kiedy pani Maria nie wraca długo z zakupów czy np. z cmentarza, pan Bogdan natychmiast chwyta za telefon i sprawdza co się z nią dzieje.
Od 2 lat jubilat jest na specjalnej diecie. Dzięki niej czuje się dobrze. Jego bliscy przyznają jednak, że sama dieta z pewnością nie jest receptą na długowieczność i doskonałe samopoczucie. Ich zdaniem, to aktywny tryb życia sprawił, że mimo stu lat, inowrocławianin czuje się dobrze.
Oprócz przedstawicieli ratusza, jubilata odwiedzili sąsiedzi, śpiewając mu gromkie "Dwieście lat..." i życząc zdrowia. Do życzeń dołącza się także "Gazeta Pomorska" wraz Czytelnikami.

- Czuję się dobrze. Ręce ma też jeszcze sprawne - zwierza się Bogdan Klarecki, mieszkaniec inowrocławskiego os. Rąbin.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Bogdan obchodził swoje setne urodziny.
Urodził się 13 grudnia 1918 roku w Woli Dubowskiej (woj. lubelskie). Wychował troje dzieci - córkę i dwóch synów. Doczekał się sześciorga wnucząt i jednego prawnuka o imieniu Wiktor, który ma obecnie pięć miesięcy.
W dniu urodzin odwiedzili pana Bogdana prezydent Ryszard Brejza i Jacek Nijak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Inowrocławia. Jubilat uciął sobie z włodarzem prawie godzinną pogawędkę.
- Mam co opowiadać. Książkę można by napisać - zwierzył się stulatek.
Mieszkaniec Rąbina doskonale pamięta przedwojenne czasy. Przyznaje, że nie żyło mu się wtedy najłatwiej. W rozmowie z prezydentem wspominał też końcówkę drugiej wojny światowej. - Ile Niemców wtedy nałapaliśmy. Ukrywali się. Byli poprzebierani. Pełno broni mieli - dodał.
W okresie powojennym Bogdan Klarecki pracował w milicji, w dziale gospodarczym. Zjeździł cały kraj.
- Znam wszystkie posterunki i komendy powiatowe w całej Polsce. Znam dobrze Kraków, Szczecin i wiele innych miast. Właściwie, to tylko nie byłem w Białymstoku i Rzeszowie - przyznał.
Stulatek mieszka sam w jednym z bloków na Rąbinie. Nie oznacza to jednak, że nikt się nim nie opiekuje. Robi to codziennie jego synowa, Maria Staśkowiak.
- Ojciec ma dobrą pamięć i jak na swoje lata jest dość sprawny. Bez problemu posługuje się telefonem. Nie jest dla niego problemem dodzwonienie się do Anglii, do wnuczki - informuje pani Maria.
Synowa podkreśla, że pan Bogdan jest człowiekiem o wielkim sercu. Chętnie i bezinteresownie pomaga ludziom chorym, dzieląc się z nimi swymi pieniędzmi.
Jubilatowi nie jest obojętne, co dzieje się z jego najbliższymi. Kiedy pani Maria nie wraca długo z zakupów czy np. z cmentarza, pan Bogdan natychmiast chwyta za telefon i sprawdza co się z nią dzieje.
Od 2 lat jubilat jest na specjalnej diecie. Dzięki niej czuje się dobrze. Jego bliscy przyznają jednak, że sama dieta z pewnością nie jest receptą na długowieczność i doskonałe samopoczucie. Ich zdaniem, to aktywny tryb życia sprawił, że mimo stu lat, inowrocławianin czuje się dobrze.
Oprócz przedstawicieli ratusza, jubilata odwiedzili sąsiedzi, śpiewając mu gromkie "Dwieście lat..." i życząc zdrowia. Do życzeń dołącza się także "Gazeta Pomorska" wraz Czytelnikami.