

W 2015 roku zespół skompletował Jacek Gajewski. Po niepowodzeniach w rozmowach z Emilem Sajfutdinowem błyskawicznie ściągnął do Torunia Grigorija Łagutę, Jasona Doyle'a i Kacpra Gomólskiego. Do dyspozycji pozostali też m. in. Chris Holder, Adrian Miedziński, Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer.
Wydawało się, że drużyna może powalczyć o medal, jednak skończyło się na czwartym miejscu po rundzie zasadniczej i fazie play off. Generalnie jednak plan (awans do pierwszej czwórki) został wykonany. Pierwsze mecze? KS - Betard Wrocław 45:45, Falubaz Z. Góra - KS 47:43, KS - Marma Rzeszów 48:42, Stal Gorzów - KS 42:48, Unia Leszno - KS 42:48, KS - GKM 59:31. Czyli - trochę w kratkę, ale raczej lepiej niż gorzej. Niestety, wówczas torunianom nie wyszła końcówka rundy zasadniczej (1 remis i 3 porażki w czterech ostatnich kolejkach) oraz faza play off (przegrane w dwumeczach z Unią Leszno i Unią Tarnów.

W 2016 roku z zespołu odeszli m. in. Grigorij Łaguta, Jason Doyle i Oskar Fajfer. W ich miejsce pozyskano Martina Vaculika, Grega Hancocka i Norberta Krakowiaka. I to był udany sezon.
Początek również był nieco "w kratkę": Get Well (nowa nazwa) - Falubaz 51:39, Unia L. - Get Well 50:40, Get Well - Unia T. 48:42, Stal G. - Get Well 62:28, Get Well - Betard 60:30, GKM - Get Well 51:39, Get Well - ROW Rybnik 56:34, ROW - Get Well 38:52, ale po zajęciu trzeciego miejsca w rundzie zasadniczej "Anioły" pokonały w półfinale Falubaz (50:40 i 43:47) i awansowały do finału. W nim minimalnie przegrały ze Stalą Gorzów (49:41 i 39:51), ale zdobyły srebrny medal. Jedyny w historii nowego właściciela i ostatni w historii klubu.

2017 to sezon cudów. Nieoczekiwanie odszedł do Gorzowa Martin Vaculik, ale skład - Greg Hancock, Chris Holder, Michael Jepsen Jensen, Adrian Miedziński, Paweł Przedpełski plus pozyskany utalentowany junior Daniel Kaczmarek oraz miejscowy talent Igor Kopeć-Sobczyński nie zapowiadał aż tak tragicznej postawy drużyny. Do zespołu w trudnym momencie doszedł też Jack Holder. Może nie była to ekipa na mistrzostwo Polski, ale na - co najmniej - środek tabeli.
Tymczasem już sam początek - pięć porażek z rzędu - wprawił w osłupienie nie tylko kibiców, ale i wielu komentatorów tego sportu. Zobaczmy po kolei: Get Well - Stal G. 44:46, Falubaz - Get Well 54:36, Betard - Get Well 51:39, Get Well - Unia L. 44:46. Potem przyszło zwycięstwo u siebie z ROW-em 53:37, przegrana w Częstochowie z Włókniarzem 38:52, zwycięstwo w Grudziądzu 45:33. Gdy wydawało się, że sytuacja pomału jest opanowana, zaczęła się degrengolada, czyli sześć porażek z rzędu. Dopiero w ostatniej kolejce Get Well pokonał u siebie GKM 49:41, dzięki czemu... został mu cień szansy na utrzymanie.
W rundzie zasadniczej zajął bowiem ostatnie miejsce, ale wskutek wpadki dopingowej Grigorija Łaguty z ROW-u Rybnik czekano na decyzję o odebraniu zdobytych przez niego punktów w meczu z Włókniarzem Częstochowa, a to oznaczało stratę przez rybniczan trzech punktów meczowych i spadek na ostatnie miejsce w rundzie zasadniczej, czyli - bezpośredni spadek z ligi.
Torunianom pozostało rozegranie baraży z wicemistrzem I ligi, Wybrzeżem Gdańsk. U siebie wygrali tylko 47:43, w rewanżu, odbywającym się w cieniu skandalu korupcyjnego (zawodnik Wybrzeża Kacper Gomólski poinformował, że indywidualni sponsorzy Get Wellu zgłosili się do niego z propozycją odpuszczenia meczu, co udowodniono w sądzie, ale ostatecznie stwierdzono, że do przekupstwa nie doszło) wygrali 50:40 i ostatecznie obronili miejsce w ekstralidze. Nieco na usprawiedliwienie torunian świadczą kontuzje - Grega Hancocka, Adriana Miedzińskiego i Pawła Przedpełskiego. W trakcie sezonu pracę stracił menedżer Jacek Gajewski, którego zastąpił zielonogórzanin Jacek Frątczak, co było chyba najgorszą decyzją kadrową władz klubu, od kiedy zaczęły w nim rządzić. Rozpoczął się bowiem "początek końca" Get Wellu w ekstralidze, choć na efekty musieliśmy jeszcze trochę poczekać...