
Przed rozpoczęciem rozgrywek 2018 Jacek Frątczak snuł swoje wizje, jaki to będzie piękny zespół. Niestety, pożegnano się z wychowankiem Adrianem Miedzińskim (po 16 latach jady w Toruniu!), za czym, co nie jest wielką tajemnicą, stał menedżer zespołu. Nie znalazło się też miejsce dla Grega Hancocka, Michaela Jepsena Jensena oraz Norberta Krakowiaka. Nie przedłużono umowy z Robertem Kościechą (też "sprawka" Frątczaka), który później zaczął świetnie sprawdzać się w Grudziądzu. Zatrudniono za to dwie "strzelby" - Jasona Doyle'a i Nielsa Kristiana Iversena. To one, wraz z... Rune Holtą, ściągniętym w miejsce Miedzińskiego oraz braćmi Holderami i Pawłem Przedpełskim oraz Grzegorzem Walaskiem i Danielem Kaczmarkiem miały decydować o sukcesach drużyny. Ale tych nie było.
Już sam początek rozgrywek - cztery porażki na sześć meczów - pokazały, że coś jest nie tak. Pięć porażek na siedem meczów obnażyło koncepcję menedżera. Oto pierwsze wyniki: Stal G. - Get Well 34:55, Get Well - Betard 47:43, Unia T. - Get Well 51:39, Get Well - GKM 51:39, Falubaz - Get Well 50:40, Get Well - Unia L. 37:53, Włókniarz - Get Well 49:41 były ostrzeżeniem. Posadę Frątczaka uratowała udana końcówka rundy zasadniczej. Get Well zajął ostatecznie piąte miejsce. Do fazy play off nie awansował (a - trzeba przyznać - niewiele brakowało, o wszystkim decydował mecz Włókniarza z GKM-em, zakończony remisem; zwycięstwo gości dałoby wejście do czwórki torunianom).
I to nieco zaciemniło obraz zespołu - władze uwierzyły, że w przyszłym sezonie może być tylko lepiej. Nikt nie zwrócił uwagi na kilka faktów - że w przyszłym sezonie, po odejściu Daniela Kaczmarka, nie będzie wartościowego juniora, że atmosfera w drużynie jest kiepska, że menedżer nie ma poważania u zawodników...

No i nastąpił w końcu najgorszy w historii toruńskiej drużyny sezon - 2019, zakończony spadkiem. Nieudany był sezon transferowy. Tym razem odszedł z drużyny kolejny wychowanek - Paweł Przedpełski, który nie mógł dogadać się z... menedżerem Frątczakiem. Zamienił go mający spore doświadczenie pierwszoligowe Norbert Kościuch. Trudno jednak powiedzieć, czy byłby przydatny dla zespołu, bo szans jazdy nie dostawał prawie wcale. A jak raz dostał - w meczu ze Stalą Gorzów - od razu został bohaterem, by później znowu nie jeździć. Miejsce jednego z najlepszych juniorów kraju (przeszedł do seniorów) Daniela Kaczmarka zajął... najgorszy zawodnik (jak się później okazało) PGE Ekstraligi, Maksymilian Bogdanowicz.
Już po ogłoszeniu terminarza wiadomo było, że będzie ciężko. No i zaczęło się... Falubaz - Get Well 53:37, Get Well - Unia L. 42:48, Get Well - Włókniarz - 39:51, Betard - Get Well 54:36, Motor Lublin - Get Well 48:42 i dopiero Get Well - Stal G. 49:40. To ostatnie spotkanie było jednak tylko "łabędzim śpiewem". Drugiego zwycięstwa doczekali się kibice dopiero w ostatniej kolejce - u siebie z Falubazem 46:44, po tym, jak w pierwszym swoim wyścigu kontuzji doznał jeden z liderów gości Nicki Pedersen. Szczególnie bolesne były zwłaszcza porażki u siebie z Motorem i GKM-em.
Get Well skończył sezon na ostatnim miejscu w tabeli, z 12-oma porażkami na koncie i dwoma zwycięstwami. Bezpośrednio spadł do pierwszej ligi, pierwszy raz w historii klubu. Nic nie pomogła zmiana na stanowisku menedżerskim, kiedy to w trakcie sezonu Frątczaka zastąpił duet Adam Krużyński - Mark Lemon.

Żałoba po spadku nie trwała długo. Na sezon 2020 skompletowano skład, który miał gwarantować szybki powrót do PGE Ekstraligi. Zatrzymano braci Holderów, ściągnięto z Łodzi Tobiasza Musielaka (oraz - z wypożyczenia - Kamila Marcińca), z Tarnowa najskuteczniejszego zawodnika I ligi 2019, czyli Wiktora Kułakowa, a z Częstochowy wrócił Adrian Miedziński. Sezon, z powodu pandemii koronawirusa, być nieco dziwny. Część toruńskich zawodników jeździła jako goście w drużynach PG Ekstraligi, z czego skorzystali zwłaszcza bracia Holderowie. Drużyna wróciła do historycznej nazwy Apator, co miało nieco "udobruchać" kibiców po spadku. Później w nazwie znalazł się też sponsor - bukmacherska firma eWinner.
Zgodnie z przewidywaniami zespół od początku wygrywał wysoko wszystkie mecze. Noga powinęła mu się dopiero w Ostrowie, gdzie w ekstremalnych warunkach i przy znakomitej jeździe Jonasa Jeppesena torunianie przegrali 44:46. I choć przytrafiły im się później również wpadki w Łodzi i Gnieźnie, awansowali bez żadnych kłopotów, zdobywając komplet bonusów. Fazę play off bowiem odwołano.

W sezonie 2021 głównym zadaniem drużyny było utrzymanie w PGE Ekstralidze. Zespół zrealizował ten cel dość pewnie, ostatecznie zajął szóste miejsce przed GKM-em Grudziądz i Falubazem Zielona Góra. Strzałem w dziesiątkę był transfer Roberta Lamberta, który okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu. Bardzo dobry sezon miał też Paweł Przedpełski. Najbardziej zawiedli Chris Holder i pozyskany z Wybrzeża junior Karol Żupiński.