- Facet ledwo stał na nogach - mówi Jarosław Sikorski, właściciel zakładu pogrzebowego "Arka". - Rodzina jeszcze na miejscu chciała go bić. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. Ten człowiek nie powinien już pracować.
Sam grabarz broni się, że wszystkiemu winna jest... pomyłka.
- Myślałem, że pogrzeb jest w piątek - powiedział nam dziś mężczyzna, który prowadzi jednoosobową firmę zajmującą się właśnie kopaniem grobów. - Miałem wcześniej gości i rzeczywiście byłem po kieliszku.
Źródło:
Pijany grabarz zapomniał wykopać grób. Rodzina musiała poczekać z trumną na cmentarzu (zobacz zdjęcie) - wspolczesna.pl