W minionym roku w Polsce, jak grzyby po deszczu, zaczęły powstawać tzw. funshopy. Sklepy oferujące - według jednych energetyzery, według innych legalne narkotyki - otwarto też w naszym regionie: w Bydgoszczy, Toruniu i Grudziądzu.
Funkcjonowały, mimo że eksperci od uzależnień wskazywali na szkodliwość sprzedawanych tam środków. Właściciel sieci obchodził jednak polskie prawo formalnie oferując towar do kolekcjonowania, a nie konsumpcji. Produkty zawierały nawet ostrzeżenia: "nie do spożycia przez ludzi", choć do niczego innego nie służyły.
W środę sklepy z dopalaczami w naszym regionie były jednak zamknięte, a na drzwiach wisiały tabliczki z informacją: "kontrola skarbowa".
Pracownicy skarbówki i celnicy sprawdzali legalność sprzedawanych przez sieć "dopalacze.com" towarów, a także to, czy jej właściciele prawidłowo rozliczają się z fiskusem. Podobne Kontrole przeprowadzono w całym kraju.
Nie wiadomo czy działania skarbówki i celników były rutynowe, czy też miały konkretne podstawy i sklepom z dopalaczami grozi zamknięcie - rzecznik Izby Skarbowej w Bydgoszczy nie potrafił wczoraj popołudniu udzielić nam jakichkolwiek informacji na ten temat..
Rzecznik sieci "dopalacze.com" miał z kolei wyłączoną komórkę, jednak jej pracownicy są spokojni o najbliższą przyszłość.
- Zapraszamy w czwartek - usłyszeliśmy w bydgoskim sklepie.
