W Toruniu do jej pociągu wsiadło dwóch młodych mężczyzn. Potrzebowali pieniędzy by uczcić urodziny jednego z nich.
Śmierć na prezent
Postanowili więc zabić. Na swoją ofiarę wybrali Anię, która siedziała samotnie w przedziale. Weszli do środka, nawiązali rozmowę. Gdy dziewczyna nabrała do nich zaufania, zasłonili okna, zaryglowali drzwi przedziału, zakneblowali usta i zaczęli dusić. Bezbronnej zabrali telefon komórkowy, pierścionki i niecałe 100 złotych w gotówce. 30 zł z tych pieniędzy dali konduktorowi, by przymknął oko na fakt jazdy bez biletu. Półżywej dziewczyny kontroler nie zauważył.
Przesiadka z ofiarą
23-letni Artur F. i 24-letni Dariusz M. dojechali ze swoją ofiarą do Warszawy. Na dworcu w stolicy dwóch zwyrodnialców razem z Anną Dybowską przesiadło się do kolejnego pociągu, jadącego do Bydgoszczy. Dziewczyna nie usiłowała się wyrwać i nie krzyczała, gdy w publicznym miejscu prowadzili ją do innego składu. Była w szoku.
Gdy pociąg dojechał w okolice Łowicza, bandyci zaprowadzili dziewczynę do łazienki, tam ją zakneblowali i w miejscowości Zduny wyrzucili z jadącego składu. 21-latka zginęła na miejscu.
Wczoraj przed sądem w Skierniewicach dobiegł końca proces, na którym obaj oskarżeni przyznali się do winy. Prokurator Sławomir Piwowarczyk w mowie końcowej zażądał dla obu zwyrodnialców dożywotniego więzienia. Mówił, że działali z bardzo niskich pobudek, chcieli zdobyć pieniądze na alkohol i od samego początku planowali zabić. - Jedyną sprawiedliwą karą może być dożywocie - przekonywał.
Chcieli szansy
Innego zdania oczywiście byli adwokaci. Obrońca Artura F. podkreślił, że wyrok powinien być surowy, ale jednocześnie sprawiedliwy, który da jego klientowi szansę powrotu do społeczeństwa. - Chyba, by znowu zabił - komentowali obecni na sali. Zdaniem drugiego obrońcy również Dariusz M. nie powinien spędzić za kratkami reszty życia.
Sąd skazał Artura F. na dożywocie określając jednocześnie, że o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po upływie 35 lat. Dariusz M. spędzi za kratkami 25 lat. Skład orzekający różnicując kary uznał, że to F. był pomysłodawcą rozboju i zabójstwa, a M. zgodził się z nim i wziął udział w zbrodni. Uzasadniając wyrok, sędzia Leszek Steć powiedział, że wina obu oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości, a wynika to zarówno z ich wyjaśnień, jak i zeznań świadków. Według sądu, nie było wątpliwości, że zdarzyła się okropna zbrodnia. Obaj oskarżeni działali ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie.
Obu skazanym przysługuje apelacja.