Krew na pięściach
Krew na pięściach
W sierpniu 1994 roku od ciosu nożem zginął na "Pikniku Country" w Fordonie 18-letni chłopak. Sprawcą był skinhead. 14 września 1997 roku w Bydgoszczy kilkunastoosobowa bojówka napadła w przejściu podziemnym pięciu nastolatków. Dwóch pobito. 4 października tego samego roku 25 nazistów zaatakowało młodzież na placu Wolności i pobiło dwóch przechodniów.
Ostatnio kilku skinheadów trzeba było siłą wyprowadzić z lokalu w centrum miasta.
Bydgoszcz jest miastem, w którym skinów do niedawna było jak na lekarstwo. Niepokoją jednak informacje z obozu Narodowego Odrodzenia Polski, skrajnej nacjonalistycznej i rasistowskiej partii, która w ostatnich wyborach samorządowych i parlamentarnych wsławiła się kampanią, piętnującą obcokrajowców i ludzi o odmiennych orientacjach seksualnych.
- NOP prawdopodobnie połączy się na bydgoskim szczeblu z Młodzieżą Wszechpolską, która poczuła się oszukana i opuszczona przez Ligę Polskich Rodzin. To zagrożenie, bo te dwie organizacje pokazały, że mogą być wielkim niebezpieczeństwem dla demokracji. Póki co na pewno nie są tak silni, jak skini z Torunia, którzy prowadzą działalność propagandową w środowiskach uniwersyteckich - mówi jeden lokalnych działaczy lewicowych.
Kim są skini?
Tak naprawdę wywodzą się z Jamajki. Podobno pierwsi byli czarnoskórzy. Dopiero w latach siedemdziesiątych ruch skinheadów zaczął być kojarzony z nacjonalizmem i innymi skrajnymi poglądami. Obecnie część skinów wróciła do modelu, reprezentowanego przez chuliganów z Jamajki, część angażuje się w działalność polityczną, a pozostali robią zadymy na meczach.
Na razie fanatycy nie narobili wielu szkód. Zdarza się, że oklejają swoimi wlepkami przystanki autobusowe. Próbowali też, bezskutecznie i w groteskowy sposób zakłócić pro-gejowską demonstrację w Bydgoszczy.
- Kilku przestraszonych chłopców z ogolonymi głowami szło obok i przeklinało pod nosem. Nie mieli odwagi nawet przyznać się do swoich poglądów oficjalnie - relacjonuje uczestnik manifestacji.
Jak się dowiedzieliśmy, kilku skinheadów wywołało ostatnio bójkę w jednym z klubów w centrum. - Nasz kolega miał urodziny. Drzwi do lokalu były otwarte. Weszli i zapytali się, czy mogą napić się piwa. W chwilę później zaczęła się zadyma. Trzeba było ich wyprowadzić - opowiada jeden z imprezowiczów.
Policja nie ma zgłoszeń o chuligańskich wybrykach skinheadów. Prawdopodobnie nadal radzimy sobie z takimi chuliganami bez pomocy mundurowych.