Składka zdrowotna uderzy w portfele lekarzy emerytów. Inowrocławianin: - Przestaniemy leczyć ludzi

Zobacz wideo: Bardzo duża grupa obywateli żyje od pierwszego do pierwszego. Dla nich jest Polski Ład:

Oddziały szpitalne do zamknięcia

- Jestem emerytowanym lekarzem i dorabiam sobie w inowrocławskim szpitalu - opowiada pan Andrzej (imię zmienione). - Takich jak ja emerytów pracuje tutaj więcej. Ale, jeśli rząd wprowadzi składkę zdrowotną od dochodu, to już nikomu nie będzie się opłacało brać dyżurów. Płacą nam 120 złotych brutto za godzinę. Rzucimy tę robotę ! I co się wtedy stanie? Nie będzie komu leczyć ludzi, bo od razu trzy oddziały w naszym szpitalu będą do zamknięcia. Młodszych lekarzy na pewno zabraknie, by obsłużyć wszystkich pacjentów. Wielu wyjechało za granicę.

Polecamy także: Nowy Polski Ład. Więcej pieniędzy dla rodzin. Większa kwota wolna od podatku - założenia

Nieco inaczej tę sprawę stawia pan(również imię zmienione", młody lekarz na specjalizacji w jednym z bydgoskich szpitali.

- Nie chcę oceniać pomysłu podniesienia składki zdrowotnej, ale niektórzy lekarze są w tym wieku, że by już naprawdę mogli sobie odpocząć i dać szansę młodym na zdobycie wiedzy i doświadczenia. A tak, są problemy z dostaniem się na specjalizację, bo starsi wyżeracze jak ognia boją się młodej i ambitnej konkurencji.

Jak widać, temat zmian w opłacaniu składki zdrowotnej budzi różne emocje.

Składka zdrowotna - już nie ryczałt, a od dochodu

Przypomnijmy, zgodnie z zapowiedziami "Polskiego Ładu," składka zdrowotna nie będzie już zryczałtowana, a wyliczana od kwoty dochodu. Ponadto nie będzie jej można odliczyć od podatku, jak to ma miejsce obecnie.

Dziś ta składka wynosi dokładnie 381 zł i 81 groszy dla każdego i to niezależnie, czy zarabia 2 000 czy 25 000 złotych miesięcznie. I tyle też płacą m.in. pracujący emeryci. Po zmianach to może być w niektórych przypadkach dużo więcej.

- Skutki odczują również osoby zatrudnione na umowę o pracę, których wynagrodzenie przekracza 10 000 złotych brutto miesięcznie - komentuje Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt.

Według założeń programu, składka zdrowotna będzie wyliczana jako 9 proc. miesięcznego dochodu (suma wystawionych faktur minus koszty działalności i składki społeczne ZUS). Dla osób, których dochód jest niższy niż 4242,38 złotych miesięcznie oznacza to oszczędność. Dla tych, którzy zarabiają więcej, składka zdrowotna wzrośnie.

- W połączeniu z brakiem możliwości odliczenia składki od podatku dochodowego, oznacza to realny wzrost opodatkowania w działalności gospodarczej - uważa Piotr Juszczyk. Ilustruje to wyliczając: - W przypadku miesięcznego dochodu w wysokości 2 tys. zł, składka wyniesie 180 zł, 4 tys. zł - 360 zł, 8 tys. zł - 720 zł, 20 tys. zł - 1800 zł, 50 tys. zł - 4500 zł.

Zyskają emeryci ze świadczeniem do 2500 zł i mający pensje minimalne, bo nie zapłacą podatku.

- Kwota wolna od podatku zostanie podniesiona niemal 10-krotnie. Bez wątpienia jest to słuszne posunięcie, gdyż nie była ona zmieniana od ponad 10 lat, a minimalne wynagrodzenie w tym czasie wzrosło blisko 2,5-krotnie - dodaje doradca z inFaktu. Popiera także podwyższenie drugiego progu podatkowego z 85 528 do 120 tys. złotych: - Takie posunięcie jest niezbędne, gdyż próg pozostawał niezmieniony od 2009 roku. Pensje z roku na rok jednak rosły i w związku z tym coraz więcej podatników "wpadało" w drugi próg.

14 maja Jarosław Gowin ogłosił rozpoczęcie konsultacji społecznych nad rozwiązaniami gospodarczymi wchodzącymi w skład Polskiego Ładu, w szczególności zaś podatkowymi.