Spis treści
- Nie chcę mieć dodatkowych obowiązków związanych z raportowaniem emisji gazów cieplarnianych, a słyszałem, że Komisja Europejska dąży do wprowadzenia rolniczego ETS-u - mówi rolnik z Dolnego Śląska. - Owszem, dodatkowe pieniądze dla rolników za wiązanie i magazynowanie dwutlenku węgla w glebie, to kusząca opcja, ale nie chcemy dodatkowych obowiązków.
ETS w rolnictwie. „Nie uciekniemy przed tym”
W Unii Europejskiej trwają dyskusje na temat możliwości stworzenia dobrowolnego systemu Europejskiego Systemu Handlu Emisjami dla rolnictwa (AgETS).
- Raczej nie uciekniemy przed rolniczym ETS-em, ale nie powinniśmy się tego obawiać - uważa Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. - Zielony Ład też budził spore obawy i jakoś sobie poradziliśmy.
- Decyzje dotyczące zmian najbardziej kontrowersyjnych zapisów Zielonego Ładu postawiły ten dokument, po prawie pięciu latach zbędnego zamieszania, z powrotem „na koła” - twierdzi dr Jerzy Próchnicki, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności.
Dr Jerzy Próchnicki kontynuuje: - Nie zmienia to faktu, że dyskusje nad sposobem realizacji założeń uzyskania przez rolnictwo europejskie „zeroemisyjności” do roku 2035, najpóźniej do 2040 nadal są w toku. Ciągle żywa jest „twarda opcja” traktowania emisji z rolnictwa (AgETS) w sposób podobny do ETS z przemysłu, energetyki, transportu i pozostałych, typowo emisyjnych działów gospodarki. Nie uwzględnia ona szczególnych uwarunkowań biologicznych i technologicznych produkcji żywności w warunkach zmieniającego się klimatu, traktując rolników jako przedmiot, a nie podmiot całego procesu.
- Niezbędne i jednocześnie możliwe do przeprowadzenia zmiany w rolnictwie można porównać do „przewrotu kopernikańskiego”, wymagającego nie tylko zmian technologicznych, ale przede wszystkim zmiany myślenia rolników z „maksymalizacji plonu w sezonie” na „optymalizację procesu produkcji w wieloleciu”. Do tego jest niezbędna ogromna praca edukacyjna, której ideologowie „twardej opcji” wydają się nie dostrzegać.
Rolnicy potrzebują rzetelnych informacji o śladzie węglowym
- Bardzo potrzebne są rolnikom rzetelne informacje na ten temat - dodaje prezes Młodecki. - Takie przełożenie na język praktyczny. Zmiany klimatyczne następują i trzeba działać. Jednak nasi rolnicy od dawna dbają o środowisko. Przecież producenci surowców do biopaliw od wielu lat wiedzą na czym polega ograniczanie emisji dwutlenku węgla. Różnica jest taka, że dziś mówi się o śladzie węglowym.
Dr Próchnicki podkreśla: - Komisja Europejska kładzie główny nacisk nie na opodatkowanie, postrzeganie jako „karanie rolników za emisje gazów cieplarnianych”, lecz na działania ukierunkowane na pochłanianie dwutlenku węgla przez zoptymalizowane prowadzenie upraw i długotrwałe magazynowanie go w glebie. Oznacza to stworzenie nowego, ekologicznego modelu biznesowego, który nagradzać będzie rolników za takie metody gospodarowania gruntami, które zwiększą sekwestrację, czyli zatrzymanie dwutlenku węgla w żywej i/lub martwej materii organicznej.
I zauważa, że z punktu widzenia rolnika zwiększenie sekwestracji węgla w glebie jest najlepszą opcją, jaka może go czekać: - Oznacza ona zwiększenie żyzności, retencji wody, obniżenie nakładów na nawożenie i uprawę gleby, stabilizację plonowania i odporność na wiele negatywnych skutków zmian klimatu. Oczywiście wymagać to będzie inwestycji - głównie w wiedzę i nowe technologie - które i tak muszą nastąpić, aby europejska żywność była konkurencyjna.
Wygrywa ten, kto ma najmniejszy ślad węglowy
Dr hab. Jerzy Kozyra z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa - PIB w Puławach: - Można powiedzieć, że ślad węglowy to miara efektywności gospodarowania - tyle że nie wyrażona w złotówkach, lecz w ekwiwalencie dwutlenku węgla (eCO2₂). Im niższa wartość, tym lepiej - wygrywa ten, kto osiągnie najmniejszy ślad węglowy. W założeniu to właśnie producenci z niskim śladem węglowym będą otrzymywać lepsze oferty sprzedaży, ponieważ ich produkty będą bardziej konkurencyjne. Jest to efekt racjonalnego gospodarowania zasobami, ale nie należy utożsamiać go z ekstensyfikacją.
Płatności za sekwestrację węgla w glebie
Dr Kozyra zauważa, iż na agendzie polityki klimatycznej pojawia się koncepcja rolnictwa węglowego, czyli systemu płatności za sekwestrację węgla w glebie. I wyjaśnia, że w tym kontekście rolnictwo funkcjonuje w dwóch rzeczywistościach:
ograniczanie śladu węglowego, czyli racjonalizacja zużycia środków produkcji (np. nawozów, paliwa, środków ochrony roślin);
zwiększanie zdolności pochłaniania dwutlenku węgla, poprzez wzbogacanie gleby w materię organiczną, co umożliwia sprzedaż tzw. kredytów węglowych.
- Kredyty węglowe to mechanizm, w którym rolnicy mogą otrzymywać wynagrodzenie za wiązanie dwutlenku węgla w glebie i jego długoterminowe magazynowanie - tłumaczy dr Kozyra. - Firmy dążące do neutralności klimatycznej mogą kupować te kredyty, aby zrównoważyć własne emisje. W efekcie rolnictwo nie tylko redukuje emisje gazów cieplarnianych, ale także staje się aktywnym uczestnikiem rynku kompensacji emisji CO2₂.
- Polskie rolnictwo jest zrównoważone, nie wymaga jakiegoś przymuszania do tego, żeby dbać o środowisko - mówi Adam Stępień, dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw. - Już od dekady producenci rzepaku i kukurydzy uczestniczą w kalkulacji śladu węglowego w związku z przeznaczaniem produkowanego surowca na biopaliwa. Tam ograniczenie emisji jest obligatoryjne. Mamy potencjał, który warto wykorzystać. Kumulowanie CO 2 w glebie może być jedną z usług środowiskowych, które są w stanie przynieść rolnikom dodatkowe dochody.
Ocena śladu węglowego. Zapiski w zeszycie to za mało
Czy warto się do tego przygotować np. w prosty sposób oceniając ślad węglowy w gospodarstwie?
- Można się do tego przygotować obserwując np. wielkość plonu, wykorzystanie nawozów (szczególnie azotowych), ilość środków ochrony roślin, paliwa, energii… - dodaje dyr. Stępień. - Bardzo istotne jest badanie gleby, bo ponad połowa emisji rolniczych to emisje glebowe. Dlatego warto poznać pH gleby, zawartość węgla organicznego, by wiedzieć w jaką stronę zmierza sekwestracja. Jednak zapiski w zeszycie to za mało, bo do tego potrzebny jest system certyfikacji.
Dr Kozyra: - Obecnie pracujemy nad krajowym raportem dotyczącym emisyjności rzepaku i kukurydzy na cele produkcji biopaliw, który powstał na podstawie ankiet przeprowadzonych w gospodarstwach. Aby przeprowadzić takie szacowanie śladu węglowego, zbieramy przede wszystkim dane dotyczące nawożenia - ilości NPK oraz formy nawożenia, wraz z podaniem producenta nawozów, bo potrzebne jest oszacowanie śladu węglowego również na poziomie produkcji nawozów. To właśnie nawożenie ma największy wpływ na ślad węglowy, bo pochodną nawożenia jest emisja podtlenku azotu z gleby, którego współczynnik ocieplania atmosfery jest o blisko 300 razy większy niż dwutlenku węgla.
Dr Kozyra podkreśla: - Jednak aby sporządzić pełny bilans, potrzebujemy również informacji o zastosowanych środkach ochrony roślin, zużyciu paliwa na danej uprawie oraz o systemie uprawy - czy stosowano orkę, czy system bezorkowy. Prosiliśmy także rolników o podanie lokalizacji gospodarstwa, aby móc odczytać z mapy glebowej informacje o właściwościach gleby. Najlepiej jednak, jeśli rolnik posiada badanie gleby i w ankiecie do szacowania śladu węglowego wpisze wartość pH oraz gatunek gleby. Ślad węglowy to miara efektywności produkcji, dlatego na koniec należy podać uzyskany plon. To najbardziej ogólny zakres danych, które należy znać, aby przeprowadzić szacowanie śladu węglowego dla danej uprawy w gospodarstwie.
Rolnicy liczą, że ze śladem węglowym nie będzie tak jak z Zielonym Ładem. I najpierw zostaną rzetelnie poinformowani i przeszkoleni.
- Miejmy nadzieję, że tym razem hasło „biologia, a nie ideologia” wygra w dyskusji o AgETS - dodaje dr Próchnicki.
