Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Fijałkowski został dawcą. Jego szpik uratował życie kilkuletniej dziewczynki

Joanna Lewandowska
- Kiedy dowiedziałem się, że mogę uratować kilkuletnią dziewczynkę, to poleciały mi łzy ze wzruszenia - przyznaje dawca.
- Kiedy dowiedziałem się, że mogę uratować kilkuletnią dziewczynkę, to poleciały mi łzy ze wzruszenia - przyznaje dawca. Joanna Lewandowska
Sławomir Fijałkowski był jedną z kilkuset osób, które zdecydowały się na rejestrację w bazie dawców szpiku podczas akcji zorganizowanej dla Adasia Lewandowskiego. Niedawno jego szpik uratował życie kilkuletniej dziewczynki.

- Kiedy po roku od rejestracji w bazie dawców szpiku zadzwoniono do mnie z fundacji DKMS, z pytaniem, czy podtrzymuję swoją decyzję o oddaniu komórek macierzystych - byłem oszołomiony, jednak nie wahałem się nawet chwili, wiedziałem, że muszę to zrobić! - mówi Sławek Fijałkowski z Chodcza.

Mężczyzna, tak jak każdy z honorowych dawców szpiku, nie wiedział, komu pomaga. Dopiero po kilku dniach powiedziano mu, że jego komórki macierzyste będą tym jedynym lekiem dającym nadzieję na życie kilkuletniej dziewczynce walczącej z białaczką. - Wtedy po raz pierwszy w życiu miałem łzy w oczach, to było niesamowite uczucie - przyznaje.

Ogromne emocje, wzruszenie, poczucie satysfakcji i niedająca się z niczym porównać radość - tak o oddaniu szpiku mówią ci, których decyzja uratowała innym życie. - Początkowe obawy znikają już w chwili podłączenia do specjalnej maszyny, za pomocą której izoluje się z krwiobiegu komórki macierzyste - mówią dawcy. - To nie tylko nic nie boli, ale nawet nie wymaga specjalnych poświęceń, bo trwa zaledwie kilka godzin.

Wszyscy zgodnie podkreślają, że zrobiliby to jeszcze raz. - Bez zastanowienia - przekonuje Sławek.

Czytaj też: Prorektor UMK: Jestem jedynym w Polsce transplantologiem, który mógł oddać szpik

O samej procedurze poboru szpiku wiadomo coraz więcej. Duża w tym zasługa akcji prowadzonych przez fundacje zajmujące się rejestracją potencjalnych dawców. Przed kilkunastoma miesiącami Dzień Dawcy Szpiku zorganizowano we Włocławku z myślą o Adasiu, dla którego jedyną szansą na powrót do zdrowia był przeszczep. Wówczas gotowość niesienia pomocy chłopczykowi zadeklarowało niemal 1000 osób. Po kilku miesiącach podobną akcję zorganizowała w Lipnie jedna z mieszkanek tego miasta - Natalia, która podczas akcji dla Adasia nie mogła się zarejestrować, bo nie była wówczas pełnoletnia.

Dziewczyna tuż po urodzinach nie tylko zdecydowała się dołączyć do grona potencjalnych dawców, ale ułatwić tę decyzję swoim sąsiadom i znajomym. Udało się. Dzięki jej zaangażowaniu do bazy Dawców Komórek Macierzystych Szpiku dołączyło ponad 300 lipnowian.

Przeszczep szpiku uratował Adasiowi życie w sierpniu 2011 roku. W październiku 2012 roku Sławek, który wówczas chciał pomóc chłopczykowi, uratował życie dziewczynce. - Skutkiem tej akcji będą kolejne przeszczepy szpiku od osób, które wówczas dołączyły do bazy dawców - przekonuje Renata Rafa z fundacji DKMS. - Mam nadzieję, że wszyscy, którzy wówczas zadeklarowali taką gotowość, potwierdzą ją, gdy zajdzie taka potrzeba. To bardzo ważne, bo nie ma nic gorszego niż odebrana choremu nadzieja na przeżycie.

Lekarze przyznają, że wielu chorym nie udałoby się pomóc, gdyby nie przeszczep szpiku. Wielu, tak jak prof. Mariusz Wysocki, kierownik Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy i kierowany przez niego zespół, nie tylko ciągle pogłębia swoją wiedzę, by móc skuteczniej leczyć tą metodą, ale sami angażują się w propagowanie idei honorowego dawstwa, a nawet rejestrują się w bazie dawców.

Przykładem jest prof. Jan Styczyński, szef Kliniki Transplantacji Szpiku Kostnego. Profesor, który przeprowadził kilkadziesiąt zabiegów przeszczepienia szpiku, dzięki czemu uratował życie wielu dzieci, w tym Adasia, przed kilkoma tygodniami sam oddał szpik choremu. Jak przyznał, zdecydował się na upublicznienie tej informacji, by zrobić kolejny krok w kierunku rozpropagowania idei dawstwa. Profesor niejednokrotnie podkreślał, że cała procedura jest bezpieczna. Bo przeszczep szpiku jest jedyną formą przeszczepu, podczas której dawca nic nie traci, a chory zyskuje szansę na życie.
Czytaj: Mama oddała nerkę synowi. Pomógł robot da Vinci

- Cieszę się, że nasza baza dawców ciągle się rozszerza- mówi Renata Rafa z DKMS. - Niejednokrotnie miałam okazję uczestniczyć w spotkaniach bliźniaków genetycznych, czyli dawców i biorców. Są to niezwykłe chwile. Nie ma nic piękniejszego niż danie cząstki siebie innym. Podkreślają to wszyscy dawcy.

Renata Rafa osobiście mogła się o tym przekonać. Kiedyś sama oddała szpik, dziś namawia do tego innych. O tym, jak ważna jest bezinteresowna pomoc drugiego człowieka przekonują się codziennie setki chorych. Ci, którzy mieli szczęście znaleźć swojego genetycznego bliźniaka, czują do niego taką wdzięczność, której nie sposób opisać słowami.

Czytaj: Przyszli, by uratować życie Adasiowi. 815 osób! [zobacz zdjęcia]

Ja, choć pisaniu poświęcam wiele godzin dziennie, nie znajduję słów, którymi mogłabym podziękować kobiecie, która oddała szpik ratując tym życie Adasiowi- mojemu synkowi. Osoby, które chcą dołączyć do grona potencjalnych dawców szpiku, mogą to zrobić nie tylko podczas Dni Dawców, ale również za pośrednictwem internetu.

Wystarczy wejść na stronę

www.dkms.pl

i zamówić pakiet do pobrania wymazu z wewnętrznej strony policzka. Ci, którzy chcą wesprzeć działania fundacji DMKS zajmującej się rejestracją i badaniem potencjalnych dawców szpiku, mogą przekazać na jej cele statutowe 1 procent podatku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska