Bobrom w Śliwicach odpowiada klimat i środowisko. W gminie sporo jest małych rzeczek i potoczków, więc mają tam jak w raju.
Kupcie od nas
Właściciele gospodarstw nie mogą już znieść wiecznie zalewanych łąk, zwłaszcza że wtedy nie są one uprawiane i z dopłat unijnych nici. Najchętniej sprzedaliby kłopotliwe miejsca, ale musi się znaleźć kupiec. Na bobrowe szkody skarżą się nie tylko śliwiczanie, bo i w gminie Cekcyn mają z nimi spore kłopoty.
- Widziałem łąki zalane powyżej metra - przyznaje Henryk Krawczak, szef Zakładu Usług Komunalnych, zakładający rury, przez które przelewa się woda w bobrzych tamach. - Zajmiemy się tamami na Grzybienicy w okolicach zazdrości, tylko czekamy na zatwierdzenie budżetu z Urzędu Wojewódzkiego.
Wykoszą skarpy
Teraz na ciekach podstawowych pracuje osiem osób, na które dofinansowanie przekazuje Powiatowy Urząd Pracy. - Koszone są skarpy, wycinane krzaki i likwidowane zatory związane z działalnością bobrów- mówi Piotr Spica, sekretarz Urzędu Gminy w Śliwicach.
Rolnicy chcą wierzyć, że to pomoże, bo z bezradności rozkładają ręce. - Ani tego ubić, ani postraszyć, a jak się tamę rozwali, to na drugi dzień już odbudowana - mówią, przyznając się po cichu, że na swoją rękę próbują bobrom przeszkadzać. - Nic na nie nie działa i co mamy robić?