Słupowo po nawałnicy nadal bez prądu

To głos Czytelniczki z Sicienka. Skontaktowała się też wczoraj z nami mieszkanka Słupowa, wsi najbardziej oddalonej od siedziby gminy.

- Nasze gospodarstwo składa się z siedmiu budynków - powiedziała. - Z tych siedmiu pięć dachów zostało mniej lub bardziej zniszczonych przez wichurę. Przeżyliśmy gehennę. Początkowo nie było wody i prądu, telefony nie działały. Jak tak żyć?! I prądu nie ma u nas do dzisiaj. Kiedy włączą? Nie wiemy. Zero informacji. Jak chcemy dowiedzieć się czegokolwiek, to słuchamy komunikatów w radiu w aucie. Kupiliśmy agregat, by doić krowy czy uruchomić sieczkarnię. Ale nie wszyscy mają przecież agregat... Gmina jakiś pożyczyła i obwozi od wsi do wsi, ale to przecież za mało. O tym, że są plandeki nikt nie wiedział. Bo skąd ? Internet bez prądu nie działa. Sami się ratujemy, jak możemy. Przyjedźcie zobaczyć jak żyją ludzie w Słupowie, Murucinie. A zajrzyjcie też do gminy Mrocza, to nasi sąsiedzi, bo te rejony też mocno oberwały. Na kilku kilometrach drogi położyło ze sto drzew. Wszystko już uprzątnięte, ale najgorzej żyć bez prądu. I długo pewnie nie będzie. Bo słupy na polu połamane, jest za grząsko i wjechać z ciężkim sprzętem nie można.

- Działamy od soboty non stop - mówi wójt Jan Wach. - Uszkodzonych mamy 60 dachów na budynkach mieszkalnych i 80 na gospodarczych. Najbardziej ucierpiały wsie Samsieczno, Murucin, Łukowiec, Gliszcz, ale też m.in. Słupowo, Trzemiętowo. Wodociągi działają od niedzieli. Ale prądu nadal nie mają m.in. Samsieczno, Słupowo, dziś chyba włączą w Łukowcu. Są też części wsi, jak Wierzchucinek, Sicienko, które nadal pozostają bez prądu. W Słupowie chyba najtrudniej przywrócić elektryczność, bo takie tam zniszczenia uczyniła nawałnica. Niektóre linie trzeba po prostu odbudować.

- Mamy agregat prądotwórczy, który po godzinie - dwie udostępniamy rolnikom, m.in. w Murucinie, Łukowcu. Większe gospodarstwa mają urządzenia napędzane ciągnikiem i jeden gospodarz pożycza je drugiemu...