Dla 45-letniego Ch. prokurator, który oskarża go o spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym ze skutkiem śmiertelnym domaga się 4 lat więzienia i 5 lat zakazu kierowania pojazdami. Obrońca chce „nadzwyczajnego złagodzenia kary” i najwyżej wyroku w zawieszeniu.
Do tragedii doszło 19 marca 2013 roku. W wypadku wracającego z Gliwic autokaru wiozącego kibiców gdańskiej Lechii zginęły 2 osoby, 4 odniosły ciężkie obrażenia, a 48 zostało lżej rannych. Według ustaleń śledczych głowa Mariusza Ch. opadła na kierownicę autokaru, pojazd wjechał do rowu i przewrócił się na bok. Badania lekarzy tuż po wypadku wykazały, że chory na cukrzycę mężczyzna był trzeźwy, ale miał we krwi zdecydowanie podwyższony poziom cukru. Rozważane scenariusze mówią o tym, że 45-latek zasnął przemęczony pracą i osłabiony przeziębieniem, a poziom cukru podniósł się we krwi jako efekt stresu spowodowanego wypadkiem lub zapadł w tzw. śpiączkę cukrzycową.
Prokurator Jarosław Zieliński w mowie końcowej przekonywał, że ponieważ Ch. był przemęczony, przeziębiony i chory na cukrzycę, a mimo to wsiadł za kierownicę, dopuścił się „umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym”. Z kolei adwokat Adam Tocha prosi o możliwie najłagodniejszy wyrok. - Przewidzieć możemy tylko reakcje typowe i normalne - tłumaczył.
45-latek leczył się psychicznie i właśnie badania biegłych psychiatrów sprawiły, że początkowo mający się zakończyć 2 miesiące temu proces przeciągnął się i nieprawomocny wyrok zapadnie 22 grudnia.
Tragiczny wypadek kibiców Lechii Gdańsk w Kaźmierzewie [zdjęcia]