
(fot. Fot. Rzeczpospolita)
16 marca Natasha Richardson brała lekcje jazdy na nartach dla początkujących. W pewnej chwili straciła równowagę i zsunęła się w dół stoku. Szybko jednak wstała i uśmiechnięta zdecydowała, że nie chce nawet widzieć lekarza. Nikt nawet nie podejrzewał, że to z pozoru błahe zdarzenie zakończy się dla aktorki tragicznie.
Już po godzinie Natasha zaczęła odczuwać silne bóle głowy. Z kurortu narciarskiego w kanadyjskiej prowincji Quebec, w którym przebywała, została przewieziona do miejscowego Centre Hospitalier Laurentien. Stamtąd przetransportowano ją do szpitala w Montrealu. Była w stanie śmierci mózgowej. Dziś zmarła.
Statystyka pokazuje, że każdego roku rośnie liczba śmiertelnych wypadków na polskich i zagranicznych stokach. Tegoroczny sezon narciarski należy chyba do najbardziej tragicznych. Jak podaje Rzeczpospolita, w tym roku zginęło kilkadziesiąt osób. Wśród nich było sześciu Polaków. W górach Bawarii doszło do 2783 poważnych wypadków, o 50 procent więcej niż rok temu. Trzy osoby zginęły, a ponad 600 zostało rannych. Na austriackich stokach zginęło aż 29 narciarzy, o czterech więcej niż rok temu. Aż 247 zostało ciężko rannych.
Jaka jest przyczyna? Coraz więcej osób korzysta z uroków sportów zimowych, często w euforii zapominając o bezpieczeństwie. Ludzie jeżdżą coraz bardziej brawurowo, pod wpływem alkoholu, bez kasków.
Początek astronomicznej wiosny już pojutrze. Ponieważ jednak zima wcale nie ma ochoty odchodzić, wiele osób wybiera się na stoki choćby na weekend. Narciarstwo nazywane jest białym szaleństwem. Na stoku jednak należy zachować rozwagę.