https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelnie potrącił 12-latka w Bydgoszczy; Michael G. skazany

mc
- Państwo Pyskir złożą wniosek o uzasadnienie orzeczenia - mówi mecenas Drewienkowska. - Najpewniej później odwołamy się od wyroku. Na zdjęciu Małgorzata i Jerzy Pyskir.
- Państwo Pyskir złożą wniosek o uzasadnienie orzeczenia - mówi mecenas Drewienkowska. - Najpewniej później odwołamy się od wyroku. Na zdjęciu Małgorzata i Jerzy Pyskir. Andrzej Muszyński
Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat dostał kierowca, który w W 2007 roku śmiertelnie potrącił samochodem 12-letniego Mateusza Pyskira.

Poniedziałkowe orzeczenie Sądu Rejonowego zaskoczyło prokuratora, który domagał się kary 1 roku więzienia dla Michaela G. Zaskoczeni są również państwo Małgorzata i Jerzy Pyskirowie, którzy liczyli na bardziej surowy wyrok.

- Moi klienci żądali aż 4 lat więzienia dla oskarżonego. - zaznacza Dorota Drewienkowska, pełnomocnik rodziców Mateusza.

Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się w maju 2007 roku. 12-letni wówczas Mateusz Pyskir wszedł na jezdnię na ul. Jagiellońskiej w rejonie sklepu Media Markt. Uderzyło w niego bmw. Chłopiec zmarł.

Czytaj:

Milcząc, powiedzieli więcej...

Kierowca auta to Michael G., Niemiec polskiego pochodzenia. Pierwsze śledztwo w sprawie śmierci chłopca zostało umorzone przez prokuraturę.

- Uznano wówczas, że Michael G. prowadził samochód z przepisową prędkością - wyjaśnia Drewienkowska.

Rodzice Mateusza nie mogli się z tym pogodzić. Sami - na podstawie własnych obliczeń - wykazali, że bmw pędziło dużo ponad dopuszczalną prędkość. Efekt był taki, że drugie śledztwo w 2009 roku zakończyło się już aktem oskarżenia.

Przełom nastąpił pod koniec lata tego roku. Wtedy to biegli z Instytutu Techniki Motoryzacyjnej na Śląsku wykazali jednoznacznie, że kierujący autem jechał za szybko.

Czytaj: Przełom w procesie Michaela G.!

- W innym wypadku samochód zdążyłby się zatrzymać i nie doszłoby do tragedii - mecenas Drewienkowska wyjaśniała jeszcze przy okazji wcześniej rozprawy.

Michael G., który na stałe mieszka w Niemczech, konsekwentnie odmawiał udziału w rozprawach. Jeszcze w październiku ubiegłego roku, gdy ruszył proces, przysłał do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy zaświadczenie lekarskie.

Oprócz orzeczonej kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, oskarżony musi zapłacić 20 tys. zł na poczet państwa. Wyrok nie jest prawomocny.

- Państwo Pyskir złożą wniosek o uzasadnienie orzeczenia - dodaje Drewienkowska. - Zastanowimy się wtedy, czy odwoływać się od wyroku.

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
Beti
Ten kierowca często pędził z niedozwoloną prędkością po ulicach miasta ,ma taki agresywny styl jazdy,mam nadzieje że ten wypadek czegoś go nauczył.Tylko szkoda dziecka.
T
Tadeusz
Bardzo Pani dr współczuję...sam mam 6 letniego syna i już się boję o jego życie, a Pani dr mnie uczyła biofizyki i biomechaniki i była bardzo miła...nie było widać po niej że przeszła taką tragedię...naprawdę współczuję....
A
Ania
Znałam Mateusza i jego Rodziców. Moim zdaniem, opinie mówiące o "cierpieniu na pokaz" są strasznie krzywdzące. Każdy ma prawo przeżywać żałobę tak, jak tego potrzebuje. Szczególnie matka, po stracie dziecka. Być może łatwo jest Wam pisać, że to chęć zemsty itp, ale dla tej rodziny chyba ważniejsze jest poczucie sprawiedliwości. Świadomość, że zrobili wszystko, żeby oczyścić imię swojego syna z nieprawdziwych zarzutów. Jasne, że nie wróci Mu to życia, ale jeśli jego Rodzice mają dzięki temu poczuć chociaż minimalną ulgę w cierpieniu, to moim zdaniem warto. Ktoś pewnie chciałby teraz napisać: "świetnie, wpakujmy człowieka do więzienia, żeby komuś ulżyło", ale kierowca BMW jest uznany za winnego. Jechał z za dużą prędkością. Nawet gdyby Mateusz szedł bardzo wolnym tempem, oskarżony mógł nie wyhamować i powinien za to odpowiedzieć.
A
Agata
Jestem mamą Mateusza,
przeczytałam z niedowierzaniem tekst, że Mateusz wbiegł na jezdnię. Wczoraj w sądzie wyraźnie powiedziano, że postępowanie wykazało, że pieszy WSZEDŁ na jezdnię, zrobił to prawidłowo, nie wtargnął. Sąd uznał, że samochód jechał za szybko, nie reagował na obecność dziecka na przejściu i prawdopodobnie je wystraszył.
Ponad 4 lata wykazywaliśmy, że wersja biegu podawana przez sprawcę wypadku nie pasuje do dowodów. Sąd to potwierdził. Jestem już po rozmowie z autorem tekstu, który obiecał korektę nieprawdziwej informacji.
Mam nadzieję, że to koniec posądzania naszego Syna o nieodpowiedzialne zachowanie w miejscu, w którym miał prawo wymagać od kierowców umożliwienia mu bezpiecznego przejścia.
Małgorzata Pyskir

Pani jesteś matką? a co chce Pani udowodnić robiąc rozgłos na okolice a w następstwie jeszcze czytać co piszą inni??? Czego Pani oczekuje? Pochwały ? jak na razie wszystko co czytam to tylko krytyka! Dokładnie jestem tego samego zdania co poprzednik! Ten człowiek wystarczająco będzie cierpiał mają na sumieniu Mateusza całe życie. Ten człowiek też ma z pewnością żonę dzieci i ogólnie rodzinę... Czy dla Pani wielkim ukojeniem całej sprawy będzie zemsta? Jeździ Pani samochodem? ktokolwiek z nas nawet pani mogła być w sytuacji w jakiej znalazł się człowiek którego Pani oskarża. Ktoś mi kiedyś powiedział NAJWIĘKSZĄ ZEMSTĄ JEST PRZEBACZENIE i to jest święta prawda. Próbuje Pani na siłę dochodzić wszystkiego. To nikomu nie zwróci życia a ten człowiek nie zrobił tego specjalnie... Niech mu Pani da żyć a jeśli nie myśli Pani o nim to niech pomyśli Pani o jego rodzinie! Bo Pani zachowanie naprawdę dla wszystkich w okół jest bardzo żenujące... Tak Pani Cierpi? Prawdziwe cierpienie nie jest cierpieniem na pokaz.
M
Małgorzata
Jestem mamą Mateusza,
przeczytałam z niedowierzaniem tekst, że Mateusz wbiegł na jezdnię. Wczoraj w sądzie wyraźnie powiedziano, że postępowanie wykazało, że pieszy WSZEDŁ na jezdnię, zrobił to prawidłowo, nie wtargnął. Sąd uznał, że samochód jechał za szybko, nie reagował na obecność dziecka na przejściu i prawdopodobnie je wystraszył.
Ponad 4 lata wykazywaliśmy, że wersja biegu podawana przez sprawcę wypadku nie pasuje do dowodów. Sąd to potwierdził. Jestem już po rozmowie z autorem tekstu, który obiecał korektę nieprawdziwej informacji.
Mam nadzieję, że to koniec posądzania naszego Syna o nieodpowiedzialne zachowanie w miejscu, w którym miał prawo wymagać od kierowców umożliwienia mu bezpiecznego przejścia.
Małgorzata Pyskir
a
arek
wyraźnie napisano że wybiegł na ulicę a jak wiadomo ulica jest dla samochodow a chodnik dla pieszych.Ciekawe czy jakby kierowca wiechał na chodnik i potrącił człowieka to wina lezałaby po stronie pieszego(bo np za szybko szedł)Gość powinien być uniewinniony i tyle.Dla niego wystarczająca karą jest świadomość życia z tym do konca swoich dni
b
bahenhof
Polaki, czy odsiadka kierowca odda zycie dziecka? Taki byl wam i kierowcy pisany los. Zemsta tylko wam zaszkodzi. Kierowca na pewno jest w traumie tak jak wy.
d
debilny kraj
paranoja, ciekawi mnie sędzino jak by twoje dziecko konało na jezdni jak wtedy byś wył ze swojej goryczy i rozpaczy.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska