
Odpady biodegradowalne trafiają na kopiec bioenergetyczny. Odzyskiwany jest metan, który w trakcie spalania zamienia się w energię elektryczną.
Robotnicy pracują grupowo, ale każdy odpowiada za co innego. I musi nadawać się do nietypowego zajęcia.
- Zatrudniamy obecnie 173 pracowników - informuje Maciej Federowicz, rzecznik Pronatury. - Ze względu na różnorodność stanowisk kwalifikacje wymagane od zatrudnianych osób są bardzo zróżnicowane i restrykcyjne.

Kolejny etap: sito obrotowe. - W nim następuje podział na trzy grupy, czyli frakcje. Frakcja drobna to minerały, które są wykorzystywane do celów technologicznych - dodaje kierownik Cofta. - Frakcja średnia, tzw. biofrakcja, trafia na kopiec bioenergetyczny. Z frakcji grubej, odpady, których unieszkodliwienie w inny sposób jest niemożliwe, trafiają na składowisko, zwane balastem.
Taśmociąg przesuwa się w średnim tempie. Po dwóch stronach stoją pracownicy (po 7,5 godzin dziennie na nogach). Nie ryzykują - pracują w maskach. Wybierają śmieci, które nie powinny "pojechać" dalej. Łapią i wrzucają do czegoś, co przypomina tunel.

W środku lasów, kilka kilometrów od domów i bloków. Blisko Puszczy Bydgoskiej. Jest sobie firma otoczona solidnym ogrodzeniem.

- Do Zakładu Utylizacji Odpadów dostarczanych jest około 500 ton odpadów na dzień, a maksymalnie nawet 800 ton - informuje kierownik Pilecki.
Przywiezione odpady są ważone, kontrolowane, rejestrowane i kierowane do odpowiedniej instalacji - na stację segregacji odpadów, tzw. "balast" lub kopiec bioenergetyczny.
Rozładowanie transportu następuje w magazynie buforowym, skąd ładowarka kieruje odpady na podajnik kanałowy, następnie dostarcza przenośnikiem wznoszącym do kabiny wstępnego sortowania.
Przy tym przenośniku pracownicy ręcznie sortują śmieci tzw. wielkogabarytowe, a w kabinie wstępnego sortowania - duże części z kartonu, szkło i tworzywo.