MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smutek w Wylatowie. Proboszcz żegna się z parafią

Dariusz Nawrocki
Ksiądz Tadeusz Bachorz
Ksiądz Tadeusz Bachorz Źródło: www.wylatowo.pl
Ksiądz Tadeusz Bachorz był proboszczem w Wylatowie zaledwie dwa i pół miesiąca. W niedzielę parafianie usłyszeli w kościele, że odchodzi ze względu na stan swojego zdrowia. W parafii zapanował wielki smutek.

Proboszcz nie był w stanie powiedzieć o tym parafianom. Drżał mu głos. Zrobił to za niego dziekan dekanatu trzemeszeńskiego ks. Jerzy Mostowski z Kamieńca. Po niedzielnej mszy mieszkańcy Wylatowa nie mówią o niczym innym, tylko o swoim księdzu.

Jak on pięknie mówił

- W ogóle nie dał po sobie poznać, że jest chory. Przez te dwa miesiące zrobił dla naszego kościoła bardzo dużo. Jesteśmy w szoku - mówi nam parafianin, a parafianka dodaje: - Rzadko płaczę w kościele. Ale jak on mówił kazanie, to łzy mi aż ciurkiem po twarzy leciały. W życiu nie spotkałam jeszcze tak dobrego księdza - mówi nam jedna z parafianek.

Wśród młodszych mieszkańców wręcz wrze. Nie rozumieją, dlaczego choroba na zawsze wyklucza księdza z zarządzania parafią.

- Przecież po powrocie do zdrowia mógł do nas wrócić - mówi jeden z nich. Ludzie mówią, ale też piszą.

"Nasz kochany proboszczu Tadeuszu! Będziemy się za Ciebie modlić, abyś szybko wyzdrowiał i wrócił do nas jak najszybciej. Bo nie chcemy abyś od nas odchodził. Chcemy żebyś był zawsze z nami oraz otaczał nas swoją troską i opieką - czytamy na forum www.wylatowo.pl.

Na stronie tej pojawiła się nawet informacja, że delegacja parafian wybiera się do archidiecezji gnieźnieńskiej z prośbą, by nie odwoływano proboszcza.

Piąte przykazanie

Ksiądz proboszcz Tadeusz Bachorz jest zaskoczony słowami wsparcia, jakie zewsząd do niego płyną.

- Chciałbym tutaj zostać, ale nie mogę. Złamałbym piąte przykazanie: nie zabijaj. Swoje życie i zdrowie trzeba szanować. Jestem poważnie chory. Czeka mnie kilkumiesięczne leczenie i sanatorium. To ja osobiście poprosiłem arcybiskupa o zwolnienie mnie z tej służby. Bardzo zasmuciła go moja prośba, ale przystał na nią - opowiada.

Żal mu jest żegnać się z Wylatowem. Uporządkował już teren wokół parafii. Wystąpił z wnioskiem o wpisanie wnętrza kościoła do rejestru zabytków. Liczył, że wspólnie z parafianami doprowadzi kościół do lepszego stanu. Jest przekonany, że jego następca będzie kontynuował rozpoczęte przez niego dzieło.

Uspokaja, że poszukiwana jest odpowiednia osoba na jego miejsce. Jest przekonany, że nowy proboszcz - jak się wyraził - "będzie równie dobry albo jeszcze lepszy".

Wyznaje, że bardzo polubił mieszkańców Wylatowa.

- To bardzo życzliwi ludzie. Można z nimi konie kraść - mówi z uśmiechem. Dziękuje parafianom za słowa otuchy i prosi ich o modlitwę.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska