Williams bardzo źle rozpoczął ćwierćfinałowe starcie z Robertsonem. Walijczyk, w meczu do pięciu zwycięskich partii, przegrywał już 0:3 z Australijczykiem. W kolejnym frejmie pokazał jednak wielką klasę. W trakcie jednej wizyty przy stole uzyskał maksymalnego brejka - 147 punktów. Łatwo jednak nie było... Ostatnia czarna była bardzo problematyczna i trudna.
- Przegrywałem 0:3 i musiałem coś zmienić, bo zaraz byłoby 0:5... Przy tym maksymalnym podejściu czułem się bardzo komfortowo. Chciałem to zrobić. Nie sądziłem, że coś spudłuję. Wprawdzie czarna na koniec była trochę problematyczna, ale i tak wierzyłem, że ją trafię - uśmiechał się po meczu trzykrotny mistrz świata.
W wieku 47 lat Williams został najstarszym snookerzystą, który uzyskał maksymalnego brejka w profesjonalnym turnieju.
To dla Williamsa trzeci oficjalny brejk maksymalny. Pierwszy miał miejsce na mistrzostwach świata w 2005 roku, drugi na imprezie PTC w 2010 roku. Został 21. zawodnikiem, który zaliczył trzy lub więcej 147.
Za wbicie maksymalnego brejka czeka go nagroda w wysokości 5000 funtów, chyba że osiągnięcie to zostanie wyrównane.
To siódmy maks w tym sezonie i 183. w historii snookera.
Nieudany comeback Williamsa
Świetne osiągnięcie wlało nadzieję na zwycięstwo w spotkaniu. Wprawdzie Walijczyk przegrał kolejną partię, ale potem triumfował w dwóch następnych, dzięki czemu zrobiło się tyko 4:3 dla Robertsona. Mistrz świata z 2010 roku zakończył jednak spotkanie w kolejnym frejmie, wygrywając 5:3.
Rywalem Robertsona w sobotnim półfinale English Open będzie Anglik Mark Selby, który także 5:3 pokonał rodaka Allistera Cartera. Wcześniej z imprezą pożegnał się m.in. Ronnie O'Sullivan, który przegrał 1:4 z Martinem Gouldem.
