Czy Ole Einar Bjoerndalen zdobędzie ósme olimpijskie złoto i wyrówna rekord Bjoerna Daehliego? - to było najważniejsze pytanie przed poniedziałkowym biegiem pościgowym.
Sprint miał już niewielkie znaczenie, bo w drugiej konkurencji olimpijskiej można spokojnie odrobić 20-25 miejsc. Tym bardziej, że różnice w czołówce były minimalne i od razu po starcie uformowała się na czele 8-osobowa grupa.
Na dystansie 12,5 km kluczowe miały być cztery strzelania. 40-letni Norweg tym razem miał kłopot z celowaniem i na każdej próbie zaliczył jedno pudło. Gdyby uniknął choć jednego, to zdobyłby 13 medal olimpijski. Na mecie był 4., do brązu stracił zaledwie 1,7 sekundy.
Przeczytaj także: Soczi 2014. Legenda biathlonu wraca na tron [wideo]
Na półmetku rywalizacji zostało już na czele czterech biatlonistów z Martinem Fourcadem na czele, a na ostatnim strzelaniu Francuz był już sam. Gdy znowu trafił 5 razy podniósł zaciśniętą pięść w kierunku kibiców i samotnie pobiegł do mety. To jego wielki rewanż za nieudany sprint, a przecież Fourcade zapowiedział w Soczi kilka złotych medali.
Francuzi cieszyli się podwójnie, bo brąz niespodziewanie dla Jeana Guillaume Beatrix'a. Wicemistrzostwo olimpijskie dla Ondreja Moravca. Czesi na trasach biathlonowych spisują się rewelacyjnie, wcześniej przecież brąz w sprincie wywalczył Jaroslav Soukup.
Polacy w biegu pościgowym nie startowali.
Czytaj e-wydanie »