Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Softblue Bydgoszcz. Biznes, który zrodził się z pasji do nauki, techniki i technologii

Dominika Kucharska
Softblue
- Nasze rozwiązania muszą wyprzedzać współczesny rynek. Bez nauki to niemożliwe - mówi Tomasz Kierul z SoftBlue.

Osoby interesujące się innowacjami słysząc SoftBlue - myślą drony. To Wasz najbardziej rozpoznawalny produkt. Podobno zrodził się z irytacji dymem wydostającym się z kominów.

- To prawda, choć do tego trzeba dodać pasję do nauki, techniki i technologii. Brata i mnie zawsze fascynowały rozwiązania bezzałogowe. Jeżdżąc po całej Polsce obserwowaliśmy czarny dym wydobywający się z kominów. Zaczęliśmy zastanawiać się, jak usprawnić proces kontroli tego, co palone jest w piecach. Prawo zakłada, że odpowiednie służby wkraczają na posesję i sprawdzają, jak to wygląda. A może zacząć badać to zdalnie, za pomocą drona? Założenie było proste - dron podlatuje nad komin, analizuje dym i w czasie rzeczywistym wysyła wyniki do operatora na ziemi. Tak powstał AirDron. Ten projekt otworzył nam drzwi do realizacji czegoś znacznie większego.

Mowa o współpracy z Wojskowymi Zakładami Lotniczymi w Bydgoszczy?

- Tak. To projekt o wartości ponad 21 milionów złotych. Projektujemy i budujemy bezzałogowe platformy latające, czyli również drony, ale specjalnego przeznaczenia. Docelowo trafią one np. do służb ochrony środowiska czy straży pożarnych. Mogą też monitorować katastrofy chemiczne.

Ale drony to jedynie wycinek działalności SoftBlue.

- Faktycznie, mamy zdecydowanie więcej produktów. Firma wyrosła z informatyki. Razem z bratem jesteśmy inżynierami, absolwentami Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Gdy SoftBlue dopiero powstawał zaczynaliśmy od sprzedaży oprogramowania i doradztwa. Zresztą do dziś czerpiemy z tego dochody - sprzedajemy systemy zarządzania ryzykiem czy zarządzania inwestycjami dla administracji publicznej. Z czasem zespół zaczął się poszerzać i zabieraliśmy się za realizację coraz bardziej skomplikowanych zadań, jak chociażby projekt nowoczesnej metody diagnozowania chorób serca.

SoftBlue zajmuje się komercjalizacją badań naukowych, ale łatwo zaobserwować, że nauka i biznes to wciąż kłopotliwy związek dla wielu firm.

- Jeśli chce się projektować nowe rzeczy, wyprzedzać współczesny rynek, być innowacyjnym, to rozwiązania proponowane klientom nie mogą być rozwiązaniami na teraz czy na za tydzień. To musi być coś, co będzie aktualne także za dwa czy trzy lata. Dlatego naszym drogowskazem jest właśnie nauka i prace badawczo-rozwojowe. Dla nas ta współpraca jest w pełni naturalna. Sami budujemy zaplecze naukowe. W dolnej kondygnacji budynku, w którym rozmawiamy, powstanie bardzo ciekawe laboratorium, między innymi elektroniczne. Z pewnymi problemami udajemy się też po pomoc do uczelni, bo tam zasób naukowców jest szerszy.

Może się mylę, ale to, że współpraca między biznesem a nauką generalnie kuleje w Polsce, nie wynika tylko z niechęci przedsiębiorców?

- Oczywiście w wielu firmach panuje przeświadczenie, że naukowcy żyją w swoim zamkniętym świecie, a to, co robią, jest sztuką dla sztuki. Zapewne są takie przypadki, ale naukowcy, z którymi my współpracujemy, mają zupełnie inne podejście. Staramy się, aby projekty, które powstają na uczelniach, czy wyniki badań nie były chowane do szuflady. Po prostu chcemy zrobić z tego biznes. Tak, żeby obie strony były zadowolone. Na Zachodzie to norma.

Jednym z celów Waszej fimy jest pomoc przedsiębiorcom w odnalezieniu się na rynku przyszłości. Jak Pana zdaniem biznes będzie wyglądał za 10 czy 20 lat?

- Warto spojrzeć na rynki niemieckie, francuskie czy amerykańskie, gdzie te zmiany już zachodzą. Stamtąd trzeba czerpać doświadczenie. Jaki będzie rynek przyszłości? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie w szczegółach, ale jednego jestem pewien - będzie to rynek zdominowany przez technologię. Może to oklepane, co powiem, ale kto parę lat temu przypuszczałby, że największą firmą taksówkarską stanie się przedsiębiorstwo, które nie ma ani jednej taksówki. Liczyć się będą pomysł, idea, technologia. Owszem, tradycyjne przedsiębiorstwa produkujące coś czy handlujące będą istniały, ale między nimi a firmami technologicznymi będzie ogromna przepaść. Niedawno trafiłem na statystyki mówiące, że zsumowane wartości amerykańskich firm technologicznych przewyższają budżety kilku państw europejskich. Czy 10-15 lat temu zakładano, że to możliwe? A jednak w tym kierunku zdążamy. Prowadząc innowacyjną firmę ze spokojem patrzę w przyszłość.

Rozwój technologiczny niesie za sobą coś jeszcze - człowiek przestaje być niezbędny. Co więcej - w wielu branżach staje się wręcz niepotrzebny.

- To duży problem, bo informatyzacja sprawia, że urządzania są w stanie zastąpić wiele czynności dotychczas wykonywanych przez człowieka. Do tego urządzenie jest niezawodne, nie trzeba mu płacić, nie idzie na urlop czy chorobowe. Jednak pozostaną branże, w których element ludzki będzie nie do zastąpienia, więc nie zakładałbym, że za parę lat całą pracę wykonywać będą maszyny. Nie zmienia to faktu, że gdy tylko mam okazję, to zachęcam dzieci i młodzież do kształcenia się w kierunkach technicznych i technologicznych. Taka wiedza ułatwi im odnalezienie się na rynku pracy.

Zachęca Pan do tego młode osoby, bo coraz trudniej firmom technologicznym o kadrę?

- Bydgoszcz jest pod tym względem specyficznym miejscem. Działa tu wiele także dużych firm informatycznych i teleinformatycznych, takich jak chociażby ATOS. One skutecznie wysycają rynek specjalistów. Pamiętam, że wielu moich znajomych z roku, już jako studenci było zatrudnianych w tych korporacjach, i to akurat się nie zmieniło. Z jednej strony, trzeba się cieszyć, że takie osoby nie mają problemu ze znalezieniem pracy. Z drugiej strony, takie firmy jak nasza muszą powalczyć o kadrę, bo konkurencja jest spora.

SoftBlue. Bydgoska firma dostarczy do Kanady czujniki kontroli warunków transportu

Zatrudniacie blisko 60 osób. W jaki sposób przekonaliście je, aby zdecydowały się pracować właśnie dla Was?

- W korporacji pracuje się według ustalonych z góry procedur. U nas wygląda to inaczej. Pracownikom oferujemy niestandardowe projekty, których realizacja wymaga niestandardowego sposobu myślenia. Stawiamy przed zespołem cel, ale nie narzucamy sposobu dojścia do niego, to nie jest dla nas istotne, chodzi o rezultat. To bardzo kreatywne działania. I właśnie tym przyciągamy do siebie osoby dopiero rozpoczynające pracę, ale i takie, które po kilku latach spędzonych w korporacji chcą spróbować czegoś innego. Nadal szukamy programistów czy elektroników z otwartym umysłem.

Niedawno odbierał Pan nagrodę zdobytą w plebiscycie Złota Setka. SoftBlue zajął pierwsze miejsce w kategorii Najbardziej Innowacyjna Firma Mikro. Jakie znaczenie mają dla Pana tego typu wyróżnienia?

- To dla mnie znak, że ktoś zauważył i docenił nasze działania i osiągnięcia. Bo to, że firma ma coraz większe przychody i się rozwija to jedno, ale bardzo cieszy fakt, że ktoś spoza branży nas dostrzega. Takie nagrody to fajna sprawa dla całej naszej ekipy, bo mój brat czy ja nie zdobywalibyśmy tych laurów, gdyby nie zespół.

Zostaliście dostrzeżeni przez kapitułę plebiscytu, a gdzie działalność SoftBlue może dostrzec przeciętny bydgoszczanin?

- Bydgoszczanie korzystają z naszych produktów. To strony internetowe czy aplikacje, których codziennie używają mieszkańcy. Nie mogę podawać konkretnych nazw, ale to ogólnodostępne i bardzo popularne rozwiązania. Mam też nadzieję, że bydgoszczanie zobaczą naszego drona do badania zanieczyszczeń wydobywających się z kominów. Inną usługą jest system BlueDust, stworzony z myślą o miejscowościach, w których nie ma stacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. To mobilny monitoring zanieczyszczenia powietrza pyłami, które powodują powstawanie smogu. Ten pomysł spotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem. Może i nie jesteśmy nastawieni na masowego klienta, ale nasze działania są obecne w przestrzeni miejskiej.

Rodzinna firma w kosmicznym gronie Firma SoftBlue SA została założona przez braci - Michała i Tomasza Kierulów, absolwentów telekomunikacji UTP. Jak wygląda biznesowa współpraca między rodzeństwem? - Bardzo dobrze. W przypadku firm rodzinnych zawsze można liczyć na stuprocentowe zaufanie, które działa w obie strony. Na Zachodzie, gdzie kapitalizm gości znacznie dłużej niż w Polsce, firmy prowadzone przez rodziny to naturalna sytuacja i doskonale się to sprawdza. Nie przejęliśmy z bratem firmy po rodzicach, ale mam nadzieję, że to my będziemy tymi przekazującymi - mówi Tomasz Kierul. SoftBlue SA jest członkiem Europejskiej Agancji Kosmicznej. To umożliwia bydgoskiej firmie udział w innowacyjnych projektach i dostęp do informacji z branży, które nie są osiągalne dla wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska