https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Solidarność bis

Wczorajsze posiedzenie Sejmu rozpoczęło się przegłosowaniem bezprecedensowego apelu posłów do Rady Najwyższej Ukrainy. Apel przyjęto jednomyślnie i bez głosowania.

     To reakcja Sejmu RP na trwający od niedzieli kryzys ukraiński związany z setkami udokumentowanych przypadków fałszerstw obozu władzy w wyborach prezydenckich. To pierwszy tak masowy protest Ukraińców od czasu odzyskania niepodległości.
     Ważą się losy Ukrainy
     
Duża część opinii publicznej na Ukrainie, a także kilkuset obserwatorów międzynarodowych, w tym wielu Polaków, potwierdzają, że głosy na prorosyjskiego kandydata Wiktora Janukowycza zostały ordynarnie sfałszowane. Posłowie ostrzegają we wczorajszym apelu, że na Ukrainę patrzą z nadzieją miliony Ukraińców i cały wolny, demokratyczny świat. - Historia zna takie momenty, a zwłaszcza my, Polacy, je znamy, kiedy ważą się losy narodu. Taki moment właśnie nadszedł - piszą posłowie RP. Sejm wyraził też nadzieję, że ostateczny wynik wyborów będzie odzwierciedlał rzeczywistą wolę narodu ukraińskiego.
     W całej zachodniej Ukrainie od poniedziałku, kiedy władze, jeszcze nieoficjalnie, ogłosiły "zwycięstwo Janukowycza" trwają wielotysięczne pokojowe protesty. Z dnia na dzień nasilają się one w największych miastach zachodniej Ukrainy, szczególnie od momentu kiedy Centralna Komisja Wyborcza odmówiła przyjmowania oficjalnych protestów opozycji. Stanowisko ustępującego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy jest od początku konfliktu jasne. Uznaje on zwycięstwo Wiktora Janukowycza, który - jak jego protektor - wzywa opozycję do rozmów. Wiktor Juszczenko jednak odmawia obawiając się, że w ten sposób zalegalizuje sfałszowane wybory.
     Wojna domowa?
     
Nieoczekiwanie w środę Kuczma oświadczył, że w kraju możliwa jest wojna domowa, a Zachód wyraźnie ingeruje w sprawy wewnętrzne Ukrainy. Z tym stanowiskiem zgadza się prezydent Rosji Władimir Putin, który przesłał oficjalne gratulacje Janukowyczowi.
     Do największych, często nawet dwustutysięcznych manifestacji, dochodzi w Kijowie, Lwowie oraz Iwanofrankowsku. Centralne place tych miast wypełnia bez przerwy tłum zwolenników Juszczenki z pomarańczowymi flagami i szalikami. Były polski premier Jerzy Buzek wystąpił na wiecu w Kijowie, wywołując entuzjastyczną reakcję ponad 100 tysięcy uczestników.
     Aktywność Polaków na Ukrainie jest rzeczywiście duża. Już w poniedziałek rano posłowie z ramienia Parlamentu Europejskiego - Jacek Saryusz-Wolski, Grażyna Staniszewska i Anna Fotyga - zgodnie twierdzili, że byli świadkami wielu fałszerstw zwolenników Wiktora Janukowycza. Natomiast szef delegacji obserwatorów PE Marek Siwiec na konferencji w Brukseli wezwał do weryfikacji wyników wyborów przez ukraińską komisję wyborczą oraz sądy. Podczas środowej sesji komisji ds. zagranicznych Parlamentu Europejskiego polscy eurodeputowani zaapelowali do Javiera Solany, przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej, by Unia Europejska wysłała jasny sygnał do społeczeństwa ukraińskiego. Prof. Bronisław Geremek powiedział podczas debaty, że Unia musi zwrócić się do społeczeństwa, a nie do prezydenta Kuczmy; że musi zrozumieć aspiracje europejskie narodu ukraińskiego.
     Tarcze i kwiaty
     
Ukraińska opozycja wznowiła wczoraj rano masowy wiec na Placu Niepodległości w Kijowie. Znów było tam od 100 do 200 tysięcy ludzi. Zapowiedziano strajk polityczny w całym kraju i blokady dróg. W ramach Komitetu Ocalenia Narodowego tworzony jest komitet wykonawczy, służba bezpieczeństwa, komitet strajkowy, komitet samoobrony obywatelskiej, obywatelskie komendantury miast i inne struktury. Demonstranci próbują nawiązać kontakt z milicjantami z oddziałów specjalnych Berkut, przekonują ich, aby nie wykonywali rozkazów przełożonych i przyłączyli się do opozycji, milicyjne tarcze ozdabiają kwiatami.
     Podobna sytuacja jest we Lwowie i największych miastach Ukrainy zachodniej. Niezależne media twierdzą, że wielu obywateli wschodniej części kraju nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Państwowe stacje radiowe i telewizyjne skąpo i tendencyjnie informują tam o sytuacji.
     Szansa na kompromis
     
Lech Wałęsa przyjechał do Kijowa wczoraj przed południem na zaproszenie Wiktora Juszczenki. Wystąpił na 200-tysięcznym wiecu - poparł ukraińską opozycję mówiąc: - Logika jest po stronie opozycji, a metody walki, jakie stosujecie, to metody XXI wieku, opowiadam się za tymi metodami, będę wspierał walkę o wolność i demokrację" Dodał, że są możliwości osiągnięcia kompromisu, w wyniku którego nikt nie przegra, a stwarza się szanse dla całej Ukrainy.
     Juszczenko po spotkaniu z Wałęsą powiedział, że liczy na Polskę. - Możecie odegrać unikalną rolę w uregulowaniu konfliktu z poparciem instytucji europejskich" - powiedział. - Oczekuję od polskich władz nieuznawania rezultatu tych wyborów. Chcę, aby Polska pomogła w zorganizowaniu dialogu politycznego i zrobiła wszystko, by nie doszło do rozwiązania siłowego - dodał Juszczenko. Zgodził się z Wałęsą, że konieczny jest dialog, ale wstępnym warunkiem do jego nawiązania jest nieuznawanie przez obie strony wyników wyborów, ogłoszonych w środę przez Centralną Komisję Wyborczą.
     Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma zaproponował mediację prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Polski prezydent powiedział po rozmowie telefonicznej z prezydentem Litwy, że rozwiązanie kryzysu na Ukrainie mogłoby opierać się na trzech punktach. Pierwszy to weryfikacja wyników wyborów przez Sąd Najwyższy w okręgach, gdzie złożono protesty i przeliczenie wyników przez Centralną Komisję Wyborczą. Drugi punkt kompromisu to zapewnienie przez obie strony - władze Ukrainy i opozycję - o rezygnacji z jakichkolwiek form przemocy. I po trzecie - uważa prezydent - konieczne jest spotkanie głównych sił politycznych na Ukrainie, dialog o przyszłości tego kraju i zapewnieniu jego jedności.
     Wieczorem poinformowano, że prezydent Kwaśniewski odwiedzi Kijów już dziś. Spotka się tam m.in. z ustępującym prezydentem Ukrainy Leonidem Kuczmą.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska