Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spacer w chmurach

Joanna Gregorzewska
Z tyłu - jakieś piętnaście kilometrów za nimi - ściana deszczu. I wiatr ogromny. Wiatr spycha ich na firmę chemiczną, rury i przewody energetyczne. Dramat.

     Piotr chce lądować, nie może. Przy hotelu - też nie, przy kinie... Jest rok 2003. Zagłębie Ruhry, zlot baloniarzy.
     Zacząłem więc lądować na remontowanej autostradzie, w centrum miasta. Udało się. Zbiegli się ludzie, na drugi dzień pisały o tym gazety - opowiada.
     A wszystko przez to, że meteorolog pomylił się. Nie przewidział burzy.
     Szmaciane szczęście nad kanałem La Manche
     
Aerostaty bez napędu, tkaninowe powłoki wypełnione gazem lżejszym od powietrza, unoszące gondole z załogą lub ładunkiem. Wolne - cieplne, gazowe, stratosferyczne - i na uwięzi, czyli obserwacyjne, podsłuchowe i zaporowe. Balony. Ogromne, kolorowe, wspaniałe. Kiedy pojawiają się nad miastem, wsią, drogą - nie będzie człowieka, który nie zadrze głowy wysoko.
     Piotr Górny jest z Chełmna (od kilkunastu dni ze Starogrodu pod Chełmnem). Emeryt wojskowy, kiedyś technik, który nadzorował obsługę samolotów Mig 21-bis w Zegrzu Pomorskim.
     Zaczęło się prozaicznie: - Kolega, który odszedł do cywila, został dyrektorem aeroklubu koszalińskiego. I to on pierwszy kupił balon. Ale nie z miłości do baloniarstwa, tylko po to, żeby na nim zarobić.
     I ten kolega zapytał Górnego, czy też nie chciałby się tym zajmować. Odpowiedział: - Dlaczego nie?
     Była połowa lat dziewięćdziesiątych.
     Dzisiaj Górny prowadzi Lotniczą Agencję Reklamową M(baron Mznany kłamczuch z XVI wieku, twierdził przecież, że latał na kuli armatniej, można więc przyjąć, że był pierwszym pilotem na świecie, prawda?).
     Dzisiaj Piotr o balonach mógłby opowiadać godzinami. - Nie lubię ścigać się z człowiekiem, lubię z samym sobą, z przyrodą. Przyrody i samego siebie nie da się oszukać - zaczyna.
     Ciut większy od dwupiętrowego budynku
     
Walczy więc z przyrodą. Nic więc dziwnego, że ustanowił pierwszy rekord Polski w locie na wysokość - wzbił się wtedy na 5 tysięcy 600 metrów. A później drugi, kiedy oglądał ziemię z 7 tysięcy 200 metrów.
     - Za pierwszym i drugim razem miałem maskę. Trzeba ją zakładać już powyżej czterech tysięcy. Poza tym, tam w górze, jest strasznie zimno. Minus 37 stopni! Temperatura spada co tysiąc metrów o 6,5 stopnia przecież! - _opowiada. - Chmur nie było, a już na wysokości 6-7 tysięcy metrów widziałem krzywiznę ziemi. To są niesamowite wrażenia.
     Górny jako dziecko chciał być pilotem sterowca, później - już dorosły - chciał prowadzić samoloty transportowe, ale nie wyszło, bo lekarz wpisał w karcie "wysokociśnieniowiec". Dzisiaj nie odczuwa zazdrości patrząc na stalowe maszyny. A wręcz odwrotnie - baloniarstwo uważa za rzecz najwspanialszą pod słońcem. Bo tak bliskiego kontaktu z przyrodą nie ma żaden pilot, nawet paralotniarze (ich myśli zagłusza przecież silnik, który za nimi pracuje).
     
- My, w odróżnieni od pilotów samolotów, możemy lecieć nisko ziemi, rozmawiać z ludźmi, którzy pracują w polu - wylicza i śmieje się, bo tak naprawdę z tymi rozmowami to czasami różnie bywa. Zdarza się, że rolnik wybiegnie z chałupy z krzykiem, że żadnych balonów nie chce mieć na swoim polu. - Najczęściej jednak ludzie machają nam, pozdrawiają. To bardzo sympatyczne.
     Wszystko zresztą w balonie jest sympatyczne. Kiedy się wsiada do kosza, kiedy się odpala i leci. - _Już samo przygotowania do lotu, rozłożenie powłoki to niezła frajda. To przecież ogromne obiekty. Mój balon ma trzy tysiące metrów sześciennych, a więc jest większy od dwupiętrowego domu. Piękny jest start, kiedy czujesz, że od ziemi odrywają się trzy tony, nad którymi na dodatek panujesz. To niesamowite, tego nie da się opisać.

     Worki z piaskiem, maski tlenowe i ogrzane powietrze
     
- Przyjacielem balonu jest wiatr. - Balon zachowuje się tak jak żaglówka. Chociaż nie, to jest bardziej skomplikowane, bo żaglówka porusza się tylko w poziomie, a balon w trzech płaszczyznach - tłumaczy Górny.
     Rozmawiamy w jego niewyremontowanym domu w Starogrodzie koło Chełmna. Piękna okolica, klif idealny dla paralotniarzy, miejsce na podwórku na baloniarnię - też idealne. Żona Elżbieta nalewa herbatę, a Piotr zdradza, że kobieta jego życia właśnie kończy kurs baloniarstwa. Sama, z własnej woli, nie namawiał jej. Czy pozwoli jej latać swoim balonem? -Oczywiście - _mówi, ale krzywi się trochę. - Mam inne wyjście? - śmieje się.
     Tłumaczy, że jedna osoba - cichcem - nie odleci z podwórka. Że pomagać przy stawianiu aerostatu muszą przynajmniej trzy, cztery osoby.
     - _Ja mam balon na ogrzewane powietrze. Podniesienie temperatury w powłoce lub jej obniżenie powoduje, że balon unosi się lub opada. Natomiast balony gazowe mają balast - specjalnie przesiany piasek, który upuszcza się z worków
.
     - Bez obaw - piasek nikomu krzywdy nie zrobi. Zanim doleci do ziemi, rozproszy się.
     - Najwyższy lot na ogrzane powietrze, to wynik powyżej piętnastu tysięcy metrów. Z maską oczywiście. Normalnie, lata się w tak zwanej przestrzeni "G", czyli na wysokości 800 metrów.
     - Balon nabiera takiej prędkości jak wiatr. Dlatego siedząc w koszu w ogóle nie wiemy, że wieje. Dopiero, kiedy spojrzymy w dół, na ziemię, zobaczymy jak szybko się przemieszczamy. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę z prędkości. No i rzeczywiście czas - tam w górze - kurczy się. Najczęściej osobom, które pierwszy raz lecą balonem, wydaję się, że w chmurach spędziły kwadrans, choć w rzeczywistości była to godzina.
     Patrzy w niebo i mówi, że latem balonami nie lata się w południe, bo prądy gorącego powietrza unoszą się do góry, że w tzw. kominach lubią krążyć szybowce i ptaki, a dla balonów jest to duże niebezpieczeństwo, ogromne niebezpieczeństwo. - To są potężne siły, które chcą nas unieść lub zassać, a my nie możemy z tego komina uciec. Przez nasz kształt. Szybowiec sobie z tego wyleci, paralotnia sobie z tego wyleci, samolot też, a balon nie. Balon będzie uwięziony.
     Marzenia o dotknięciu nieba
     
Ludzie często pytają, czy ptaki są dla balonu niebezpieczne. A nie są, bo ptaki boją się dużych kształtów. I nie mogą przebić powłoki balonu, bo ta jest zbyt gruba.
     Co jeszcze chcą wiedzieć? Kto może prowadzić aerostat, jakie musi mieć predyspozycje? A Górny odpowiada: pilotem balonu może być każdy, jeśli tylko przejdzie szkolenie i nie jest w stanie przedzawałowym. Podczas lotu balonem milknie nawet choroba lokomocyjna. I jak mówią fachowcy prowadzenie balonu jest proste. Jednym palcem to robisz. Za to lądowanie.... Lądowanie to sztuka. Bo albo lądujesz jak winda, albo - przy silniejszym wietrze - do pracy zaprzęgasz kosz. A taki kontakt z ziemią to już nie przelewki. W górze natomiast...
     Marzysz o dotknięciu nieba.
     Albo spacerze w chmurach.
     [email protected]
     Fot. MAREK CHEŁMINIAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska