Początkowo Unibax wygrał walkowerem rewanżowy mecz z Azotami Tauron Tarnów, bo na stadion spóźnił się kilka minut mistrz świata Greg Hancock. Minut było cztery (jak usłyszeliśmy od jednej z osób funkcyjnych) lub sześć, jak twierdził sędzia Piotr Lis na konferencji prasowej po meczu, którego nie było. Bez znaczenia. Te kilkadziesiąt sekund mogą wstrząsnąć przyszłością przynajmniej jednego klubu, a być może nawet całej ekstraligi.
O godzinie 17.00 miał się rozpocząć rewanżowy mecz półfinału Enea Ekstraligi. Unibax podejmował Azoty Tauron Tarnów i musiał wygrać różnicą siedmiu punktów (na wyjeździe przed tygodniem przegrał 42:48). Meczu ostatecznie nie rozegrano. Sędzia ogłosił walkower, a blisko 15 tysięcy kibiców mogło rozejść się do domów.
Przeczytaj także:
Skandal w Toruniu! Unibax wygrał walkowerem i pojedzie w finaleJeden lot później
Dlaczego? Zdaniem arbitra, goście nie byli w stanie w godzinie rozpoczęcia prezentacji wystawić składu, który spełniałby wymagania regulaminu. Chodziło przede wszystkim o minimalny limit Kalkulowanej Średniej Meczowej. Każdy zawodnik ma swoją średnią, ich suma musi mieścić się pomiędzy 34 i 41 punktów. Wszystko po to, aby wyrównać siłę wszystkich drużyn i zminimalizować ryzyko jednostronnych spotkań.
Amerykanin spóźnił się na Motoarenę, bo odwołano jego lot z Oslo do Gdańska. Ostatecznie lądował w Polsce dopiero o godz. 15.20 zamiast w południe. Wtedy rozpoczął się wyścig z czasem i przepisami ruchu drogowego. Dochodziła 17.00, gdy żużlowiec był już blisko Motoareny.
Wtedy sędzia postawił gościom ultimatum - w ciągu pięciu minut chciał widzieć Hancocka gotowego do jazdy. O godz. 17.20 spiker poinformował o walkowerze. Większość kibiców ryknęła z radości, ale w parkingu rozgrywał się dramat. Hancock miał łzy w oczach. Ostatnie kilkaset metrów na stadion pokonał biegiem, bo jego samochód utknął w korku. - Przepraszam wszystkich kibiców. Mój samolot był odwołany, ale zorganizowaliśmy alternatywny transport. Bardzo się starałem, zabrakło kilka minut - powiedział na antenie TVP Sport, po czym szybko ulotnił się ze stadionu.
Sędzia Piotr Lis jako jedyny przyszedł na konferencję prasową. - Oto książeczka, nazywana regulaminem mistrzostw Polski. Jako sędzia nie mogę naginać przepisów, które są takie same dla każdej drużyny. Nie mogłem podjąć innej decyzji - tłumaczył arbiter.
Liczby nie kłamią
Wtedy jeszcze nie wiedział, że popełnił koszmarny błąd. Przy liczeniu KSM dla drużyny z Tarnowa odliczył średnią Hancocka, ale nie dopisał średniej juniora Jakuba Jamroga, który zajął jego miejsce. Faktyczny KSM Azotów Tauron wynosił więc 34,03 i był zgodny z regulaminem!
Tarnowianie od razu złożyli protest i - według nieoficjalnych informacji - został on uwzględniony i mecz ma zostać powtórzony. Dziśj wieczorem Enea Ekstraliga zaczęła szukać terminu. Pierwsza propozycja to czwartek, kolejna - przesunięcie całego kalendarza o tydzień i jazda w przyszłą niedzielę. W poniedziałek powinniśmy poznać oficjalne decyzje.
Unibax nie chciał komentować sprawy. - Prawdopodobnie mecz ma być powtórzony. I tyle wiem w tej chwili - powiedział nam prezes Wojciech Stępniewski.
Za to tarnowianie odzyskali wigor. - Sędzia pomylił się i nie ma dyskusji. Dlaczego nie zauważyliśmy tego wcześniej? Bo to arbiter jest od liczenia KSM i on powinien tego pilnować. My teraz czekamy na powtórkę meczu - powiedział nam trener Marek Cieślak.
Zobacz także wywiady w formie wideo:
Jan Ząbik: Nie naciskaliśmy. Czekaliśmy na Hancocka do końca [wideo]
Mirosław Kowalik: Po awansie do finału pozostał niesmak [wideo]
Adrian Miedziński: Regulamin jest po to, by go przestrzegać [wideo]
Sędzia meczu Unibax - Tauron: Drużyna gości nie spełniła wymogu limitu dolnego KSM [wideo]
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje