Rolnicy są oburzeni, a w bydgoskiej mleczarni tłumaczą, że gospodarze sami są sobie winni.
- Od pierwszego maja Mlekpol nie będzie odbierał mleka od najmniejszych dostawców! - alarmuje nasz Czytelnik z gm. Nakło. - A przed konsolidacją bydgoskiej spółdzielni "Osowa" z mleczarskim gigantem - Mlekpolem, tłumaczono nam, że połączenie będzie dla rolników korzystne. Dziś okazuje się, że nie dla wszystkich. Czujemy się oszukani.
Wybije godzina zero
Pismo w sprawie zawieszenia dostaw dostało około 50. rolników. Na razie.
- W grupie gospodarzy, z których każdy oddaje poniżej trzystu litrów mleka co drugi dzień znalazło się około stu pięćdziesięciu dostawców - twierdzi Ryszard Maciejewski, dyrektor zakładu mleczarskiego "Osowa" w Bydgoszczy, który cztery lata temu połączył się z potentatem na rynku - Spółdzielnią Mleczarską Mlekpol w Grajewie. - Jednak pisma w sprawie zawieszenia odbioru surowca wysłaliśmy do tych rolników, którzy oddają do 220 litrów co drugi dzień. Obniżyliśmy tę granicę, by stu dostawcom dać jeszcze szansę.
Maciejewski podkreśla, że już w 2006 roku była mowa o ograniczeniach: - Trzy lata temu Rada Nadzorcza Mlekpolu w uchwale podjęła decyzję, że zaprzestaniemy odbierania surowca od najmniejszych producentów, którzy pozostaną spółdzielcami. Przypominaliśmy im o tym co roku, w wielu pismach.
Ale w uchwale znalazło się określenie "wprowadzamy", nie podano daty od której zacznie obowiązywać to ograniczenie. - Rolnicy powinni zdawać sobie sprawę, że kiedyś ta godzina zero musi wybić - tłumaczy dyrektor zakładu "Osowa". - Ona właśnie nadchodzi. Radzę też dokładniej czytać umowy.
Nie wszystkim się udało
Pierwszego maja spółdzielnia nie odbierze mleka wyprodukowanego w gospodarstwie Mariana Rompy (Gorzeń, gm. Nakło). - Co drugi dzień odstawiałem 105 litrów - wyjaśnia gospodarz, który przyznaje, że spółdzielnia informowała go (także pisemnie) o potrzebie zwiększenia produkcji mleka. Starał się.
- Pięknie się mówi - zwiększyć produkcję - uważa Tomasz Pilarczyk ze wsi Anieliny (gm. Sadki), który co drugi dzień odstawia 350 litrów. - Łatwo nie jest.
Aby rozwinąć produkcję trzeba nie tylko powiększyć stado, ale także zwiększyć indywidualny limit mleka (czyli najczęściej kupić kwoty na wolnym rynku) i zainwestować w oborę spełniającą wymogi unijne. - Skąd na to wszystko brać? - narzekają rolnicy. - W minionym roku z powodu suszy musieliśmy dokupić paszę dla krów, kryzys w mleczarstwie się pogłębia i coraz mniej dostajemy za mleko. Mniejsi producenci mają zaledwie 70 groszy za litr.
Jednak, zdaniem dyrektora Maciejewskiego, spółdzielcy Mlekpolu nawet w kryzysie mają lepiej niż ich koledzy z innych mleczarni. - W minionym roku naszym dostawcom zapłaciliśmy średnio 1,22 zł brutto, w ostatnim miesiącu - 1,06 zł - powiedział podczas bydgoskiego spotkania z dostawcami szef zakładu "Osowa". - Podajcie mi nazwę innej mleczarni, która płaci więcej... Nie podali.
Koncentrują produkcję
W ub.r. prawie 98 proc. mleka dostarczonego do zakładu "Osowa" znalazło się w klasie ekstra. Mleczarnia wyprodukowała z niego głównie mleko świeże (poddane obróbce w temperaturze około 60 st. C). To jest i będzie sztandarowy artykuł bydgoskiego zakładu. Ale produkcja mleka świeżego wymaga przestrzegania bardzo surowych norm sanitarnych. - Mniejsi dostawcy twierdzą, że surowiec od nich odbieramy niejako przy okazji, jeżdżąc do dużych producentów - tłumaczy dyrektor. - Nie chodzi o to, czy przy okazji czy nie, ale o czas! On jest zabójcą dla mleka, bo w zbiorniku, który nie jest chłodzony, rozwijają się nie tylko dobre ale i złe bakterie. Musimy zrobić wszystko, by w jak najkrótszym czasie dowieźć mleko do zakładu. To także w interesie naszych rolników, którzy na spadku jakości mogą stracić, bo dostaną niższą zapłatę za gorszy surowiec.
Na razie do "Osowej" surowiec sprzedaje 481 rolników. Czy po odejściu najmniejszych dostawców, w bydgoskim zakładzie nie zabraknie mleka? - Nie - uważa dyrektor. - Skupujemy 230 tysięcy litrów surowca na dobę, a naszymi dostawcami chcą zostać rolnicy, którzy mogliby sprzedawać "Osowej" jeszcze 300 tysięcy litrów.
Ekspres przyspiesza
Co mają począć rolnicy, którym spółdzielnia zawiesi odbiór mleka? - Nie wiem, co zrobię - mówi Rompa.
- To problem producentów mleka - uważa Maciejewski. - Każdy jest kowalem własnego losu. W 2005 roku, decydując się na konsolidację ze spółdzielnią w Grajewie wybraliśmy, że wsiadamy do pociągu ekspresowego a nie osobowego. Ekspresowy nie zatrzymuje się na każdej stacji, więc niektórzy rolnicy będą musieli z niego wysiąść.
Ekspres wciąż przyspiesza. Maciejewski przyznaje, że dziś barierą stało się 220 litrów, za jakiś czas może być np. 600. Ale o zmianie "rozkładu jazdy" spółdzielcy zostaną poinformowani wcześniej. - Będą mieli czas na rozwinięcie produkcji - dodaje Maciejewski.