Gdy w listopadzie 2013 roku pięć osób zawiązywało Spółdzielnię Socjalną „Kujawianka” , była tylko nadzieja, że inicjatywa ta się powiedzie. Zwłaszcza, że pomagało bydgoskie Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Kobiet Ge-neca i poznańskie Stowarzyszenie na Rzecz Spółdzielni Socjalnych. Był zapał i duża przychylność władz miejskich, ale nikt nie dawał gwarancji, że po dwunastomiesięcznym okresie finansowania spółdzielni z zewnątrz będzie już tylko rozwój, praca i pieniądze.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Zanim spółdzielnia powstała jej założyciele pojechali po doświadczenia do północnych Włoch, gdzie spółdzielczość socjalna w tamtejszej gospodarce jest chlebem powszednim.
- Po prawie czterech latach od zawiązania spółdzielni można powiedzieć, że był to dobry pomysł. Wiele się wszyscy nauczyliśmy - nie ukrywa Mariusz Garski, prezes „Kujawianki”. - Sześć osób ma umowy o pracę, a ze stażystami, których będzie trzeba zatrudnić, jest nas czternaścioro - tłumaczy.
Obecnie obok sprzątania miasta i konserwacji terenów zielonych „Kujawianka” zajmuje się gastronomią i to jest obecnie ekonomiczna lokomotywa spółdzielni. Gotuje m.in. obiady dla uczniów w ramach dożywiania, prowadzonego przez ośrodki pomocy, zajmuje się kateringiem. Prowadzi też usługi na rzecz osób uzależnionych od nałogów.
W styczniu br. spółdzielnia dostała w dzierżawę parking przed budynkiem starostwa i urzędu miasta. Jest on obecnie płatny. - Kokosów z tego nie ma, ale dwie osoby są w stanie na siebie zarobić - nie ukrywa prezes. Dodaje, że spółdzielnia jest otwarta także na takie us-ługi, jak pomoc w sprzątaniu mieszkań, utrzymaniu ogródka czy pielęgnacji grobu.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju (11-17.05.2017)