Najpierw rozmawialiśmy ze Sławomirem Michalikiem ze Straży Miejskiej w Inowrocławiu. Powiedział nam, iż właścicielem terenu jest osoba prywatna. Zlecono jej uprzątnięcie terenu. - Ma to zrobić dzisiaj albo jutro - poinformował nas Sławomir Michalik.
W rozmowie z nami stwierdził, że strażnikom nie udało się ustalić, kto zaśmieca ten plac. Zdradził, że w tym przypadku może być podobnie, jak z innymi tego typu nielegalnymi wysypiskami. Ktoś zostawia pierwszy worek, potem inny dorzuca drugi. I tak tworzy się wysypisko.
Sławomir Michalik zapewnił nas, że strażnicy miejscy będą mieli to miejsce na oku. - Patrole rowerowe będą tam jeździły dzień w dzień - zapewnia.
Jakie było nasze zdziwienie, gdy tuż po publikacji powyższej informacji na stronie www.pomorska.pl otrzymaliśmy list z inowrocławskiej "komunalki", która przyznaje się, że to ona składowała śmieci na opisanym przez nas placu.
Oto wyjaśnienia, które publikujemy w całości:
"Uprzejmie wyjaśniamy, że ze względów technicznych istnieje konieczność chwilowego składania odpadów zbieranych w sposób ciągły w Parku Solankowym. Zaistniała sytuacja miała charakter incydentalny i spowodowana była zarówno zwiększoną ilością odpadów po minionym pogodnym weekendzie, jak i trudnościami technicznymi uniemożliwiającymi ich natychmiastowy wywóz. Już przed ukazaniem się wyżej wymienionego artykułu podjęto działania mające na celu uporządkowanie terenu.
Informujemy ponadto, że o cały teren Parku Solankowego dbamy w równym stopniu. Natomiast w związku z dużą powierzchnią terenów zielonych nie ma możliwości, aby prace pielęgnacyjne i porządkowe miały wszędzie ten sam stopień zaawansowania. Nie można jednak na podstawie pojedynczego zdarzenia wyciągać ogólnych i daleko idących wniosków mówiących o braku dbałości.
Nie można także po tym jak ktoś nieznany uszkadza worki na odpady mówić, iż nieporządek jest na terenie parku Solankowego.
W celu uniknięcia w przeszłości podobnej sytuacji podjęta została decyzja o ustawieniu w dogodnym miejscu kontenera, który okresowo będzie wywożony".
Przypomnijmy: o sporym wysypisku w Solankach poinformował nas radny Andrzej Kieraj. - Może i nie trafiłbym tu, gdyby nie rozmowa kuracjuszy, którą podsłuchałem. Jeden zapytał drugiego: "To za coś takiego mamy płacić opłatę klimatyczną?" - opowiadał radny Andrzej Kieraj.
Czytaj e-wydanie »