https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Spotkanie mądrego ze ślepym...

Janina Słomińska
Zespół zapaleńców z Torunia skonstruował polski tomograf, lepszy od amerykańskiego. Urządzenie to może mieć zastosowanie m.in. w diagnozowaniu jaskry, także w dermatologii, kosmetologii.

     Widać co pod skórą
     
Tomograf optyczny jest nowym narzędziem pracy, które lekarzowi pozwala zajrzeć w głąb oka i pod skórę bez użycia skalpela. W 1996 roku firma Humphrey Instruments w Kalifornii zbudowała pierwsze egzemplarze tomografu. Dwa lata później w pracowni fizyki medycznej na UMK w Toruniu zespół zapaleńców zaczął konstruować polski tomograf w oparciu o inną technologię. Dziś wiadomo, że jest on lepszy od amerykańskiego, za jego pomocą można uzyskać głębię obrazu do 9 mm (jedyny wynik na świecie), a dzięki zastosowaniu metody spektralnej - ostry obraz tego, co znajduje się tuż pod powierzchnią oka i skóry. W okulistyce urządzenie może mieć zastosowanie w diagnozowaniu jaskry i zwyrodnienia plamki żółtej. W dermatologii i kosmetologii - w obserwacji tego, co dzieje się "na żywo" tuż pod skórą przy stosowaniu różnych specyfików.
     W Polsce jeden amerykański tomograf od kilku lat pracuje w Klinice Okulistyki Akademii Medycznej w Warszawie. Na prototyp doskonalszego aparatu polskiego czeka prof. Józef Kałużny, kierownik Kliniki Okulistycznej Akademii Medycznej w Bydgoszczy.
     Narodziny toruńskiego tomografu
     
Twórcą toruńskiego tomografu optycznego jest absolwent kierunku "fizyka medyczna" z 1999 roku, mgr Maciej Wojtkowski. Z techniką tomografii optycznej - OCT - zetknął się podczas stażu na Uniwersytecie w Wiedniu w pracowni prof. Adolfa Ferchera. Pojechał tam na rok, w trakcie studiów, w wyniku realizacji projektu dotowanego przez Unię Europejską w ramach programu "Tempus". W projekcie - poza Centrum Fizyki Medycznej, powołanym na podstawie uchwał senatów: UMK i Akademii Medycznej w Bydgoszczy - brały udział uniwersytety w Wiedniu i Lipsku, Wolny Uniwersytet w Berlinie oraz Kujawsko-Pomorska Izba Lekarska. Projekt zakładał stworzenie materialnych i kadrowych podstaw dla badań z zakresu fizyki medycznej w Toruniu i Bydgoszczy, a Unia Europejska wydatkowała na jego realizację 360 tysięcy euro. Z pieniędzy sfinansowano również zakup aparatury składającej się na tomograf.
     Królik się wiercił
     
Przydatność aparatury potwierdziła seria badań na tkankach martwych zwierząt (materiał z rzeźni) i na... żywym człowieku. Był nim jeden z naukowców wiedeńskich, który pozwolił kamerze zajrzeć do swego wnętrza. Najgorzej wspominają torunianie próby przeprowadzenia badań na żywym króliku. Rozpieranego energią kłapoucha nie można było namówić, by choć na pół minuty przestał się wiercić i dał sobie spojrzeć głęboko w oczy. Po tej serii ćwiczeń stało się jasne, że zanim zostanie zbudowany prototyp, trzeba rozwiązać kilka problemów. m.in. znaleźć odpowiedź na pytanie: Jak uzyskać wyrazistszy obraz fotografowanego wnętrza? Jak osiągnąć bezbłędność funkcjonowania aparatu w warunkach gabinetu lekarskiego? A przede wszystkim - jak uzyskać szybszy pomiar?
     Skrócić pomiar do sekundy
     
- Najważniejszymi elementami aparatury są dioda superliminescencyjna oraz kamera CCD - mówi prof. dr hab. Andrzej Kowalczyk, kierownik Centrum Fizyki Medycznej w Toruniu. - Kamera, którą zakupiliśmy ze środków Tempusa, okazała się zbyt ślamazarna. Chcąc zbadać gałkę oczną, należało czas pomiaru skrócić z 20 sekund do 1 sekundy. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie tzw. uszlachetnienia biernego kamery. Rektor UMK wspomógł nas finansowo grantem, za który u producenta unikatowej aparatury optycznej w Niemczech zakupiliśmy niewielki element zwiększający szybkość przekazywania obrazu z kamery do komputera.
     Celnicy nie wierzą
     
Wzbogacenie kamery o dodatkowy element - w języku celników zwane uszlachetnieniem biernym - wymagało wysłania sprzętu do producenta, uiszczenia należności za zakup i transport tam i z powrotem. To, co w zamyśle proste, okazało się w realizacji skomplikowane. Tak skomplikowane, że już mija piąty miesiąc, a uszlachetniona biernie kamera podróżuje tam i z powrotem na trasie Niemcy-Polska. Nie może rozstać się z agencjami celnymi, najpierw agencją Dorcell, teraz z Hartwigiem. Podejrzewano ją już o to, że zmieniła tożsamość. Że nie jest tą, za którą się podaje. Że wprawdzie jakaś kamera będąca własnością UMK opuściła Polskę, aby "uszlachetnić się biernie" w Niemczech, ale z powrotem granice Polski chce przekroczyć nowa kamera, za którą UMK nie chce zapłacić cła. Taką sztuczkę stosują ponoć polscy handlarze ciuchami. Wysyłają kontenerami za granicę stare koszule do "uszlachetnienia biernego", czyli do prania, a wwożą kontenery nowiutkich, prosto z hurtowni, koszul.
     Udowodnij, że nie do porno
     
Nieszczęsną kamerę podejrzewają i o inne sprawki. Że nie jest kamerą do celów naukowych, a kamerą do filmowania z ukrycia panienek w pracy i że uszlachetnienie bierne dotyczyło rozszerzenia - o ten zakres - jej umiejętności, a nie skrócenia czasu pomiaru. Celnicy żądają dowodów, że zarówno UMK, jak i producent kamer, mówią prawdę. Celnicy żądają dodatkowych faktur. Wypełnionych zgodnie z własnymi życzeniami. Faktury krążą od 1 grudnia ubiegłego roku. 30 grudnia 2001 r. i tak okazały się nieaktualne. Kraje członkowskie Unii wprowadziły wspólną walutę - euro. Trzeba było należność za uszlachetnienie bierne pobrać na nowo - nie w markach, a w euro. Pobrać i wystawić nowe faktury, które... Itd., itd...
     

  • Ile nas dzieli od krajów wysoko rozwiniętych? Dystans można mierzyć na wiele sposobów. Również zdolnością nauki do tworzenia nowych wyrobów na rynek. Ponoć Japończycy, najskuteczniej wprowadzający innowacyjność do praktyki, stosują zasadę 4+2+4, to znaczy: cztery miesiące na przygotowanie produkcji, dwa miesiące produkcji i cztery - sprzedaż produktu. Potem szukają następnego pomysłu i po rozeznaniu marketingowym, cykl się powtarza. Satysfakcja polskich naukowców najczęściej zaczyna i kończy się na zarejestrowaniu patentu i publikacjach. Rzadko kiedy udaje się propozycję nowej technologii czy techniki wdrożyć. Czy tak będzie również w przypadku toruńskiego tomografu optycznego?
         Jeżeli celnicy pozwolą wrócić kamerze na uczelnię, jest szansa, że pierwszy etap będzie można zakończyć. Następnym etapem będzie budowa prototypu. Jeśli powstanie i udowodni swoją przydatność w badaniach klinicznych, wówczas, być może, z toruńskim tomografem zetkniemy się w szpitalach. Chyba że Japończycy albo Amerykanie wcześniej się nim zainteresują...
         

  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Biznes

    Polecane oferty
    * Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
    Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska