Włodarza Bydgoszczy zaprosiło na rondo Bernardyńskie Radio Gra. W spotkaniu, które odbyło się w czwartkowy poranek udział wzięli także: Tadeusz Błażejewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, Janusz Śmigielski wicedyrektor Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej oraz Wojciech Nalazek, tamtejszy naczelnik Wydziału Inżynierii Ruchu.
W sercu ronda
- Dostajemy wiele sygnałów od słuchaczy i wynika z nich, że z rondem Bernardyńskim problemy mają nawet doświadczeni kierowcy - wskazuje Bogna Jurek, szef anteny Radia Gra Bydgoszcz. - Dlatego uznaliśmy, że najlepiej zwrócić uwagę włodarzy na to, że jest tu niebezpiecznie, zapraszając ich na miejsce.
Goście z centrum ronda mogli oglądać, jak duży ruch odbywa się tu w czasie komunikacyjnego szczytu i jak często dochodzi do potencjalnych sytuacji kolizyjnych. - Jako kierowca z trzydziestoletnim stażem nie mam problemów z jazdą rondem Bernardyńskim - komentował na początku spotkania prezydent Konstanty Dombrowicz. - Jednak zdaję sobie sprawę, że wielu sprawia ono kłopoty.
Chociaż wspomniane kłopoty włodarz Bydgoszczy zrzucał na karb zbyt dużej fantazji kierowców i ignorowania przez nich przepisów, przyznał, że rondo faktycznie jest niebezpieczne. Zgodzili się co do tego także pozostali goście. Ich rozmowę - jakby na potwierdzenie tych spostrzeżeń - co kilka chwil przerywał dźwięk klaksonu lub pisk hamulców.
Word kontra drogowcy
Wszyscy przyznali, że receptą na ograniczenie takich sytuacji i poprawę bezpieczeństwa jest przebudowa skrzyżowania.
- Zanim do niej dojdzie, na rondzie należy wymalować prawidłowe oznakowanie, bo teraz pozwala się tu jeździć niezgodnie z przepisami, co powoduje stłuczki - tłumaczył Tadeusz Błażejewski, wicedyrektor WORD.
Jego zdaniem należy wymalować strzałki na jezdni, by z lewego pasa objeżdżać wyspę, a z prawego zjeżdżać w ulice odchodzące od ronda.
- Oznakowanie jest jasne i prawidłowe, więc nie ma potrzeby nic zmieniać - ripostował Wojciech Nalazek z ZDMiKP, a jego szef przypominał, że jeszcze kilka lat temu wspomniane przez przedstawiciela WORD oznaczenia były. - I było wtedy bardziej niebezpiecznie niż teraz - zauważał Janusz Śmigielski.
Sporu nie chciał rozstrzygać prezydent miasta. - Od oznakowania są fachowcy, ja się na tym nie znam - bronił się Konstanty Dombrowicz, ale przypominał, że od kilku lat jest planowana gruntowna przebudowa. - Niestety, trochę storpedował ją nam wojewódzki konserwator zabytków - tłumaczył.
Przebudowa kiedyś będzie
Prezydent zaznaczył, że planów nie zaniechano, tylko zmodyfikowano. Jednak nie potrafił podać terminu ich realizacji. - Zależy to chociażby przebudowy Kujawskiej (po dwa pasy ruchu w obie strony - red.) i puszczenia tamtędy tramwaju - wskazywał. - Z kolei to wszystko zależy od inwestora planowanego centrum handlowo-rozrywkowego na Wzgórzu Wolności.
Zatem przebudowa ronda bernardyńskiego to melodia nieokreślonej bliżej przyszłości. - Niezależnie od tego, spotkanie się udało, bo naocznie uświadomiliśmy osobom decyzyjnym w mieście wagę problemu i liczymy, że ta rozmowa da impuls do jego rozwiązania - podsumowuje Bogna Jurek z Radia Gra.
Nie chcą pomóc kierowcom?
Te nadzieje mogą okazać się płonne, bo ani drogowcy, ani wicedyrektor WORD nie byli zainteresowani argumentami drugiej strony i kwitowali je wzburzeniem lub ironicznymi uśmiechami.
O braku chęci do porozumienia świadczy choćby reakcja przedstawicieli ZDMiKP na informację Tadeusza Błażejewskiego, że egzaminatorom WORD odradza się jeździć przez rondo Bernardyńskie. - Przynajmniej nie ma tutaj "elek" - skwitował Wojciech Nalazek.