Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie z Tadeuszem Strugałą w baszcie Trzebiatowskiego w Chojnicach

Maria Eichler
Tadeusz Strugała barwnie opowiadał, w głębi Janusz Trzebiatowski
Tadeusz Strugała barwnie opowiadał, w głębi Janusz Trzebiatowski Maria Eichler
To pierwszy gość "Rozmów z mistrzem", na które będzie zapraszać galeria - muzeum przy ul. Sukienników. Jak się okazało - sympatyczny i dowcipny.

Spotkanie, mimo że poprzedzone pikietą młodych pod basztą, przebiegało bez napięć. To niewątpliwa zasługa prowadzącego Janusza Trzebiatowskiego, ale i Tadeusza Strugały. Obaj gawędzili ze sobą na luzie, bo znają się jak łyse konie, a to z kolei sprawiało, że i słuchaczom udzieliła się atmosfera.

Tadeusz Strugała, światowej sławy dyrygent, którego życiorys jest tak bogaty, że on sam zaczyna się w nim gubić, stwierdził na początek, że Chojnice bardzo mu się podobają. - Widać, że to miasta oddycha kulturę - komplementował. - A do baszty wchodzi się z satysfakcją. To jest poziom europejski.

Potem mówił o sobie, że z wykształcenia jest dyrygentem, ale też pianistą, oboistą, animatorem sztuki i pedagogiem. Teraz grywa o połowę mniej koncertów niż poprzednio, jakieś 30 w roku. Za to z przyjemnością poświęca się pracy dydaktycznej, bo jest to dla niego ogromna radość - szlifowanie talentów i przyglądanie się, jak uczniowie się rozwijają. - Dyrygowanie to nie jest machanie rękoma - mówił. - To jest coś takiego, co praktycznie wymyka się wszelkim definicjom. Lutosławski mnie kiedyś pytał, jak to jest z tym dyrygowaniem. Bo on to robi, ale nie rozumie, że czasami publiczność szaleje, a czasami nie...

Janusz Trzebiatowski dociekał, jak daleko dyrygent może się posunąć w interpretacji muzyki współczesnej, ale Strugała stwierdził, że musiałby wziąć pod uwagę konkretny przykład. - To ja na następne spotkanie przyniosę moje własne zapisy nutowe - rzucił Trzebiatowski. - Jezus Maria - jęknął jego rozmówca.

Mariusz Brunka pytał, jaki styl dyrygowania jest bliski Strugale - czy zdominowanie orkiestry, czy też organizowanie współpracy muzyków.

- Kiedyś orkiestra się bała. Dziś są związki zawodowe - uśmiechał się dyrygent. - Dziś orkiestra może powiedzieć, że ona grać nie będzie... Ale ja mam taką naturę, że umiem się dogadywać.

Być może to nie ostatnie spotkanie z dyrygentem, bo jest szansa, że zechce pokazać w Chojnicach swoją imponującą kolekcję 200 batut.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska