Pomysł dwudniowych wyborów parlamentarnych nie jest zbyt mądry, bo rzeczywiście skrojony na ambicje Platformy. Przy żelaznym elektoracie PiS można było założyć, że niezdecydowani drugiego dnia w większości zagłosują na PO. Z kolei jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu wydają się być niezłym poligonem doświadczalnym dla tej formy wyborów nieznanej dotąd w Polsce.
Przeczytaj także:Jarosław Kaczyński: Kochany Leszku, będziemy realizować twój testament [wideo]
Ale najbardziej spektakularnym zapisem, który rozpatruje Trybunał Konstytucyjny, jest zakaz stosowania bardzo drogich spotów wyborczych w telewizji. To bezmyślne wyrzucanie w błoto naszych pieniędzy. Zdecydowana większość z nich zieje agresją i fałszem. Nie ma się co oszukiwać: spoty mają działać na odbiorcę, jak reklama WC Pickera. Mechanizm jest ten sam - najpierw pokazuje się obrzydliwe bakterie, a po użyciu (wyborze) czeka klienta (wyborcę) pachnąca przyszłość pod rządami partii X. Nic dziwnego, że wpływają one na prymitywne emocje, z reguły negatywne, by wspomnieć gangsterskie zawołanie "Mordo ty moja!".
Zero treści, maksimum czarnej propagandy.
Czytaj e-wydanie »