Na razie jest ich 15. Od pół roku trenują od wtorku do piątku w sali sportowej na osiedli Miasteczko w Świeciu. Mowa o pasjonatach MMA, dyscypliny sportowej, w której walczący mogą wykorzystywać wszystkie techniki dozwolone w innych sportach walki bez broni. - Na początku na ringach pojawili się więc: zapaśnicy, karatecy, judocy, kickboxerzy i przedstawiciele wszelkich innych stylów, ale prawie zawsze przegrywali z tymi, którzy ćwiczyli brazylijskie jiu jitsu - tłumaczy Fischer. - Dziś właśnie ta sztuka walki jest podstawą szkolenia zawodników marzących o karierze w MMA, cieszącym się popularnością głównie w USA i Wielkiej Brytanii.
Przeczytaj także:MMA - KSW 18. Overeem - Rożalski, Błachowicz - Miranda [transmisja na żywo]
Wygrany w każdej pozycji
Jednocześnie prawdą jest, że większość zawodników ma za sobą doświadczenia wyniesione z innych treningów. Tak jest np. w przypadku Łukasza Pyżewskiego, który przez cztery lata trenował zapasy. Uznał jednak, że więcej może osiągnąć w jiu jitsu. - Zapasy tracą na popularność - stwierdza. - Ale to nie jedyny powód zainteresowania tą sztuką. Jest ona po prostu niezwykle skuteczna. Człowiek uczy się walki zarówno w "stójce" jak i w parterze. Praktycznie w każdej pozycji można być wygranym.
To jedne z powodów przesądzających o tym, że takim tempie przybywa klubów promujących BJJ, którego podstawę stanowią: dźwignie, duszenia oraz inne techniki unieruchamiania przeciwnika. - Oglądałem kiedyś w telewizji galę MMA i byłem pod wrażeniem pewnego niepozornego zawodnika, który rozkładał jednego przeciwka za drugim - Fischer wspomina czasy zanim pojawił się na pierwszym treningu w bydgoskim Rio Grappling Club. - A każdy był od niego dwa razy większy. Pomyślałem sobie: kurczę, to chyba coś dla mnie.
Ich pierwszy turniej
Turnieje MMA budzą mieszane uczucia, a to dlatego, że podczas walk dosyć często leje się krew. - Jak w każdym sporcie, zdarzają się urazy, trzeba się z tym liczyć - stwierdza chłodno Mateusz Kruszczyński z Chełmna. - Pewnie dlatego moi rodzice trochę się o mnie boją.
Bólu nie obawia się też jego kolega Pyżewski. - To jest sport kontaktowy dla twardych facetów, a nie wyżelowanych gogusiów - uważa. - Moja rodzina to rozumie, zwłaszcza babcia, która uwielbia oglądać gale KSW.
Na razie pasjonaci ze Świecia działają pod szyldem Okniniński MMA Grudziądz. Raz w tygodniu treningi prowadzi Damian Lamkowski, posiadający purpurowy pas BJJ. W pozostałe dni zajęcia odbywają się pod okiem Aleksandra Fischera mogącego się pochwalić tym samym stopniem wtajemniczenia.
W marcu Fischer i Pyżewski mają wystąpić po raz pierwszy w amatorskiej lidze MMA już jako reprezentanci Okniński Świecie MMA.